Taka tradycja czczenia świętych, którzy pomagają w określonych przypadkach i problemach, zaistniała w naszym prawosławnym życiu. Zaczerpnęliśmy ją raczej z tradycji zachodniej, ale w wielu lokalnych Cerkwiach prawosławnych ona upowszechniła się. Można również w ten sposób odnieść się do św. Agaty jako chroniącej przed pożarem. Natomiast myślę, że jest niewłaściwym, aby ikonki tej świętej przyklejać na meblach. Miejsce jej ikony jest pośród innych ikon, tam gdzie kierujemy nasz wzrok w czasie naszych domowych modlitw.
Ogólnie rzecz biorąc ryba nie jest „aż tak postną potrawą”. W tradycji greckiej nie uchodzi ona za danie postne. W tradycji powiedziałbym północno-słowiańskiej, tj. rosyjskiej Cerkwi, polskiej czy też innych już raczej tak. Wynika to z pewnych uwarunkowań klimatycznych. W Grecji np. w czasie postu dużo korzysta się z tzw. owoców morza u nas takich potraw nie ma. Takie podejście w określaniu, które produkty można spożywać w okresie postu a które nie, może być tradycją lokalnych Cerkwi. Nawet w dokumencie „O Poście”, który był przyjęty na Soborze w 2016 r. na Krecie mówi się: „Dlatego też pozostawia więc lokalnym Cerkwiom prawosławnym troskę o zdefiniowanie, według ich uznania, zakresu stosowania miłosiernej ekonomii i wyrozumiałości, aby zmniejszyć „ciężar” świętych postów dla tych, którzy mają trudności z przestrzeganiem wszystkiego tego, co one zalecają, czy to z racji osobistych (choroba, służba wojskowa, warunki pracy itd.), czy też z przyczyn ogólnych (warunki klimatyczne właściwe dla niektórych krajów, czy też specyfika społeczno-ekonomiczna w niektórych krajach jak np. trudności ze znalezieniem postnych produktów)” (p.8). Obserwując nasze życie, mam wrażenie, że znacząca liczba naszych wiernych rezygnuje z potraw rybnych w okresie szczególnie Wielkiego Postu.
Mam świadomość, że moja odpowiedź na to pytanie jest dość późna. Rzeczywiście w Polsce są parafie, gdzie duchowni odwiedzają wiernych nie tylko w okresie po Bożym Narodzeniu, ale też w innych okresach. Wszystko wskazuje na, że pandemia tak szybko nas nie opuści, więc pytanie może okazać się aktualnym za kilka miesięcy. Takich parafii, gdzie odwiedziny duszpasterskie są częstsze niż raz w roku jest bardzo mało, ale mam wrażenie, że dla niektórych ludzi takie wizyty są bardzo ważne. Parafie lub wierni podpierają się często tym, że jest to lokalna tradycja, która istniała „od zawsze”. Niemniej jednak nie musi ona stanowić pewnej wartości „dogmatycznej” w parafii. Wszystko można ustalić na poziomie proboszcz-parafianie. Interwencja biskupa w takich sprawach nie jest konieczna.
Wydaje mi się, że przykładamy największą uwagę, do rzeczy, które właściwie są drugorzędne. Największy problem polega na tym, że nie możemy być w świątyni na Paschę. Śniadanie wielkanocne jest oczywiście istotną rzeczą, ale nie stanowi ono jakiegoś rytualnego posiłku. Powinniśmy podchodzić do niemo normalnie i bez oddawania nadmiernego charakteru religijnego. Należy pomodlić się jak przed każdym posiłkiem, bez żadnych czytań, zaśpiewać Christos Woskresie, spożywać Boże dary i radować się ze Zmartwychwstania Chrystusa.
Sytuacja jest dynamiczna i zmienia się z dnia na dzień. Myślę, że dla wszystkich jest jasne, że 19 kwietnia wchodzi do tych ograniczeń. Interpretację swoją można oczywiście nadać tym przepisom i pójść do cerkwi. Myślę, że Pani nie poniesie konsekwencji (chociaż może być różnie). Parafia jest chyba bardziej narażona na konsekwencje prawne i finansowe.
Uważam, że jest to niewłaściwa interpretacja w kontekście posiadania wody święconej i osobistego święcenia wspomnianych tu rzeczy. Jeśli już Pan poświęcił w ten sposób wierzby, niech tak będzie. Osobiście radziłbym wiernym nie zabieranie się za takie działania.
Trudno powiedzieć jak to będzie wyglądało? Od poniedziałku 20 kwietnia mają być wprowadzone pewne poluzowania w przepisach dotyczących przemieszczania się. W jakim stopniu będzie to dotyczyło odwiedzania i święcenia grobów? Trudno powiedzieć. Myślę, że proboszczowie w ten czy inny sposób poinformują wiernych odnośnie tego zagadnienia.
W spisie imin prawosławnych nie ma Oskara. Myślę, że na chrzcie duchowny nie nada takiego imienia. Podobne imiona na „O”, które są w spisie imion to: Ozjasz, Orsyzjusz, Orest.
Świadkiem na ślubie może być osoba żonata lub zamężna. Jeśli mówimy o zawarciu małżeństwa tzw. konkordatowego, tj. tym, które wywiera skutek prawny, wówczas wymaga się aby świadkami były osoby pełnoletnie.
Jeśli rozumiemy pełnoletniość jako minimum 18 lat, to chrzestnym lub chrzestną może zostać osoba poniżej osiemnastego roku życia. Cerkiew nie ustaliła jasnej minimalnej granicy wieku od kiedy osoba może być rodzicem chrzestnym. Jeśli ktoś ukończył załóżmy 16 lat, to wydaje mi się, że taka osoba może już zostać rodzicem chrzestnym. Jeśli chrzczony jest chłopczyk, wymaga się aby ojcem chrzestnym była osoba wyznania prawosławnego, matka chrzestna może być innego wyznania. Analogicznie, jeśli chrzczona jest dziewczynka, wymaga się aby matką chrzestną była kobieta należąca do Kościoła prawosławnego. Zwykle duchowni przed chrztem pouczają rodziców chrzestnych o ich roli i powinnościach. Wymaga się również aby rodzice chrzestni świadomie należeli do prawosławia, w praktyce przejawia się do w prośbie o dostarczenie zaświadczenia, o tym, że dana osoba była w spowiedzi i przystąpiła do Eucharystii. W przypadku, kiedy przyszli rodzice (rodzic) chrzestni (chrzestny), są osobami praktykującymi, naturalnie od takiej „administracyjnej” procedury można odstąpić.