W Kościele prawosławnym nie istnieje forma ślubu jednostronnego. W waszym przypadku nie widziałbym przeszkód do zawarcia normalnego sakramentu małżeństwa w Kościele prawosławnym. Nie wymaga się od strony rzymskokatolickiej zmiany wyznania. Jeśli jest Pan ochrzczonym, świadomym rzymskim katolikiem nie odrzucającym Boga to bez większych problemów możecie zawrzeć małżeństwo. Zwykle wymaga się od strony rzymskokatolickiej zgody na wychowanie w wierze prawosławnej potomstwa, ale mam wrażenie, że u was ta rzecz jest już ułożona. Idźcie do proboszcza waszej parafii prawosławnej i przedstawcie sprawę.
Zależność ta wynika raczej z historii, przy czym wydaje mi się, że Podkarpacie jest bardziej pod wpływem unii niż Lubelszczyzna. Na Podlasiu, które było pod zaborem Rosyjskim unia kończy się w drugiej połowie XIX w. Podkarpacie zaś będąc pod zaborem Austriackim z unią właściwie nie rozstało się. Powrót Łemków do prawosławia zaś na tamtych terenach był procesem wewnętrznym i wynikał z ich samoświadomości. Ukraińska świadomość narodowościowa części ludności prawosławnej na Podlasiu zrodziła się w latach 50-60 XX w. kiedy konfesyjna przynależność była już ukształtowana. Dlatego też większość Ukraińców na Podlasiu pozostaje związana z Kościołem prawosławnym.
Duchowny bez względu na to w jakich wydarzeniach uczestniczy zawsze pozostaje tym, kim jest. Czy jest w sutannie czy też nie, zawsze pozostaje duchownym. Takie wydarzenie jak uroczystość weselna jest swego rodzaju „oficjalnym” wydarzeniem i raczej zobowiązuje do noszenia sutanny. Nie oznacza to jednak, że jeśli w pewnym momencie zdejmie sutannę i będąc np. w koszuli z koloratką narusza cerkiewne zasady. Widziałem duchownych tańczących w kółeczku na weselach swojego syna lub córki, nie wyglądało to dziwnie i nikogo to nie gorszyło. Najważniejszym jest, aby zawsze był zachowany umiar i odpowiednie zachowanie w danej sytuacji.
Tej sytuacji nie da się rozwiązać w ten sposób, aby oboje rodziców chrzestnych było wyznania rzymskokatolickiego. Jedna osoba musi być prawosławna. Porozmawiajcie z duchownym i myślę że on pomoże wam rozwiązać problem.
Znajomość j. cerkiewnosłowiańskiego nie jest wymogiem aby należeć do Cerkwi prawosławnej. Gdybyśmy zastosowali taki wymóg to wydaje mi się, że bardzo mało nas pozostałoby w prawosławiu. Język cerkiewnosłowiański traktujemy, jako naszą tradycję, która jest nam bliska i z której nie chcemy rezygnować, chociaż zdajemy sobie sprawę, że wiele rzeczy nie rozumiemy. Nie wydaje mi się aby w najbliższych latach czy nawet dziesięcioleciach nastąpiła zmiana naszych postaw wobec naszego głównego języka liturgicznego. Z drugiej strony rodzi się wśród naszych wiernych (prawosławnych z dziada pradziada) chęć rozumienia tego co jest czytane i śpiewane w czasie nabożeństw. Argumentacja aby nauczyli się tego języka tylko w części rozwiązuje problem. Do tej grupy dołączają się również ci, którzy z tych czy innych powodów wstąpili do Cerkwi prawosławnej. Są oni pełnoprawnymi członkami Cerkwi i bardzo często aktywnymi parafianami. Tutaj trzeba znaleźć mądre i zrównoważone rozwiązanie w rodzącej się sytuacji. Cerkiew jest żywym organizmem gdzie żyje Chrystus i głoszone jest Słowo Boże. W ten sposób wiara powinna być dostępne każdemu. Wydaje mi się, że temat ten będzie pojawiał się coraz częściej w naszym środowisku i wspólnie należy szukać odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób zachować naszą tradycję i w jaki sposób być otwartym?
Trochę skomplikowanie wygląda ta sprawa z nadawaniem imion. Najlepiej jest nadawać na chrzcie takie imię, które potem będzie używane w życiu codziennym. W spisie imion prawosławnych występują takie imiona jak: Lija, Liwija, Lidia.
Zwykle poza nabożeństwem cerkwie są zamykane i w niewielkim stopniu są dostępne dla zwiedzających. Najlepiej byłoby przyjść przed nabożeństwem lub tuż po nabożeństwie aby obejrzeć świątynię i czasem kogoś podpytać. W czasie nabożeństw też można wejść do świątyni, ale wówczas poruszanie się będzie nieco utrudnione. Jeśli poświęci się nieco czasu na przebywanie na nabożeństwie, to po jego zakończeniu można dokładniej obejrzeć cerkiew. Zasadą ogólną w czasie zwiedzania jest okazywanie szacunku dla miejsca i świętości. W okresie letnim warto zwrócić uwagę na odpowiedni strój. Należałoby unikać krótkich spodenek i odkrytych ramion.
W naszych ukazaniach liturgicznym nic nie wspomina się o tym by środy i piątki okresu Pięćdziesiątnicy były dniami nie postnymi. Raczej nie wprowadzamy praktyk, które wynikałyby z naszej intuicji.
Zaangażowanie się w życie duchowe może nastąpić w każdym okresie naszego życia. Należy jednak pamiętać, że powinno ono wynikać z naszego duchowego nastawienia i szczerego pragnienia. Wiek 50 lat nie jest dzisiaj postrzegany jako zaawansowany, ale z pewnością przychodzą pewne refleksje nad życiem. Myślę, że nie będzie żadnego problemu ze skontaktowaniem się z którymś z monasterów żeńskich w Polsce i umówienie się na zamieszkanie tak na pewien okres. Na stronach internetowych można poszukać kontaktu z monasterem w Grabarce, Zwierkach, Wojnowie, Zaleszanach lub w Turkowicach. W Wielkiej Brytanii również są monstery prawosławne. Bardzo ciekawa jest wspólnota w Esseks, jest to monaster chyba męski, ale z pewnością warto odwiedzić i poszukać odpowiedzi na swoje pytania.
Objawienia Boże i cudowne znaki zawsze towarzyszyły życiu Kościoła. W prawosławiu jest ich bardzo wiele, natomiast nie zajmowano się nimi w sposób „oficjalny”. Synody lub Sobory poszczególnych Kościołów autokefalicznych nie orzekały, że to lub inne objawienie jest prawdziwe, inne natomiast nie jest uznawane. Te cudowne wydarzenia żyją raczej praktyką i pobożnością wiernych. Nie było aktu Kościoła o uznaniu np. objawień Bożych na naszej św. Górze Grabarce. Miejsce to jednak stało się centrum naszego życia duchowego i do zdarzeń, które miały miejsce w XVIII w. duchowni w swoich homiliach powracają bardzo często. Ważnym sanktuarium związanym z cudownymi znakami na Podlasiu są Saki, Puchły, ostatnio zaś zwróciliśmy uwagę na cudowne źródło w Miękiszach. Takich miejsc jest znacznie więcej.