Samo posiadanie ikon przez osobę ‚bezwyznaniową’ nie jest grzechem, ale dużo zależy od tego, jak dana osoba odnosi się do tych ikon. Dla ludzi wierzących są to obrazy świętych lub świąt i nawet jeśli nie zostały one oświęcone (skropione wodą święconą), odnosimy się do nich z pobożnym szacunkiem. Wielu ludzi traktuje ikony jedynie jako dzieła sztuki, podziwia je w muzeach, w albumach z reprodukcjami albo kupuje na Podlasiu… Skoro ikony podobają się Pani, dostrzega Pani ich głębię, wierzą, że je Pani szanuje. Z wchodzeniem do cerkwi podczas nabożeństwa byłbym ostrożny. Jeżeli miałoby się zdarzyć, to pod warunkiem, że stoi się spokojnie przy wejściu (stamtąd też dużo widać i słychać) i nie przeszkadza się uczestniczącym w modlitwie chodzeniem po całej świątyni i ‚natrętnym zwiedzaniem’ nie w porę… Dyskretna obecność może okazać się niezauważalna i nie będzie budzić ‚zakłopotania’. Pogłębionych wrażeń i pogłębiania wiedzy o prawosławnym chrześcijaństwie życzę.
Powiedziałbym, że prawosławna Tradycja i święci ojcowie odnoszą się do snów co najmniej z ‚rezerwą’. W Piśmie Świętym czytamy, co prawda, o poleceniach udzielanych w snach pewnym ludziom przez Boga, ale to bardzo rzadkie, wyjątkowe przypadki. Prawosławie z wielką ostrożnością odnosi się do wszelkich objawień i z reguły je odrzuca. Por. żywoty świętych lub teksty monastyczne, w których mowa o demonicznych działaniach za pośrednictwem objawień. Sny są intrygującym zjawiskiem, bo czas płynie w nich w odwrotną stronę – są wywoływane bodźcami zewnętrznymi (jakiś hałas albo zdarzenie) i ‚filmowo’ po swojemu objaśniają przyczyny tych bodźców (skąd np. we śnie wiedziałem, że jakiś wybuch nastąpi dokładnie w chwili, gdy na jawie uderzył piorun?). Tak więc najpierw był bodziec, a dopiero później pojawia się sen z jego ‚fabułą’ rozwijającą się od końca do początku, choć wydaje się nam, że jest odwrotnie… Z tego chyba względu w starożytności (i nie tylko?) sny uważane były za ‚prorocze’, funkcjonowały senniki i całe szkoły tłumaczenia snów. Współcześnie podchodzimy do nich inaczej – wiadomo, że sny mogą też być efektem ‚resetu’ mózgu w stanie snu – to, co jakoś szczególnie przeżywamy za dnia, w nocy ‚odbija się czkawką’ we śnie. Spokojnych snów życzę (mogą też być kolorowe).
W tym gąszczu przykładów wskazujących w jaki sposób odpowiednio należy przygotować się do Eucharystii właściwie gubi się jej sens. Po pierwsze polska Cerkiew nie wydawała żadnych dokumentów dotyczących tego, jak należy przygotować się do Eucharystii. Chyba żadna z Cerkwi autokefalicznych nie wydawała takich „instrukcji”. Wszystkie te propozycje bazują na pewnym doświadczeniu duchowym i należałoby zastosować względem siebie, taką, która przynosiłaby dobre owoce w postaci odpowiedniego życia duchowego. Wspomina tutaj Pan o kontakcie i zaleceniach batiuszki w tej kwestii. Myślę, że jest to droga najbardziej właściwa. Razem ustalcie, jaki duchowy „ciężar” zdoła Pan unieść, tak by modlitwa przynosiła radość a Dary Święte wzmocnienie duchowe. Dodam jeszcze, że dokument, o poście, który został przyjęty na Soborze na Krecie w 2016 r. w kwestii przygotowania się do Eucharystii mówi jedynie: „Wszyscy wszakże wierni Cerkwi powinni przestrzegać świętych postów i zachowywać wstrzemięźliwość od pokarmów od północy, aby systematycznie przystępować do św. Eucharystii”.
Odstąpienie mnicha od ślubów zakonnych właściwie w kanonach traktowane jest jako analogia z osobą rozwiedzioną. Natomiast sytuacja mnicha, który (wcześniej złożył śluby zakonne) został wyświęcony na diakona lub kapłana jest znacznie bardziej złożona. Nie znam przypadku w lokalnych Cerkwiach prawosławnych aby w takiej sytuacji był udzielany sakrament małżeństwa.
Takie rozwiązanie mogłoby być, chociaż nie jest do końca ono przekonywującym. Imię Lubomir jest można powiedzieć tłumaczeniem greckiego imienia Ireneusz. Może warto byłoby pomyśleć o nadaniu na chrzcie tego właśnie imienia i nazywaniem w codziennym życiu słowiańskim odpowiednikiem – Lubomir.
Właściwie jest to sprawa umowna, czy para młoda powinna mieć jedną czy dwie ikony? Kiedyś, gdy dostęp do ikon był utrudniony wystarczała jedna ikona. Obecnie kiedy dostęp jest łatwiejszy zwykle młodzi mają dwie ikony. Najczęściej, kobieta ikonę Bogarodzicy, mężczyzna zaś Chrystusa. Nie jest to jednak nawiązaniem do ikonostasu.
Duchowny (hieromich lub żonaty duchowny), nie może mieć relacji pozamałżeńskich lub żyć w konkubinacie. Według norm kanonicznych już takie relacje dyskwalifikują osobę ze stanu duchownego. Jeszcze bardziej problematycznym w tym wypadku staje się kandydowanie do stanu biskupiego takiej osoby. Chciałbym zwrócić uwagę na wyrażenia zawarte w pytaniu odnoszące się do problemu „w sytuacji, której powszechnie wiadomo…”. Zdarzają nieprawdziwe się informacje tego typu. Czy tutaj mamy do czynienia z sytuacją podobną?
W życiu i funkcjonowaniu naszej Cerkwi nie spotkałem się z zakazem spożywania ryb w czasie trwania postu przed Bożym Narodzeniem. Owszem można uważać, że to jest pewien „luksus”, ale jest on ogólnie stosowany.
W naszym polskim prawosławnym środowisku sprawa języka modlitwy jest dość mocno dyskutowana i często wywołuje sporo emocji. Istnieją środowiska lub osoby, które skłaniają się bardzo mocno w stronę tradycji i języka cerkiewnosłowiańskiego, ale też istnieją takie środowiska i osoby, które skłaniają się ku językowi polskiemu. Myślę, że powinien istnieć wybór w tej sprawie. Tradycja jest bardzo ważna i w żaden sposób nie powinniśmy rezygnować z języka cerkiewnosłowiańskiego, z drugiej zaś strony powinniśmy dać możliwość dostępu do j. polskiego tym, którzy chcą w ten sposób się modlić.
Jeśli chodzi o duchownych parafialnych, którzy przestali występować w spisach, to trzeba powiedzieć, że przyczyn może być kilka. Podstawowa przyczyna to przeniesienie na inną parafię, kolejne to: odejście na emeryturę i czasem przypisanie jako rezydenta do innej parafii (diecezji). Ostatnio też sporo duchownych zmarło. Wśród mnichów bywa przejście z jednego monasteru do drugiego, ale też zdarzają się przypadki kiedy mnisi porzucają swój stan zakonny i zaczynają prowadzić życie świeckie. Sobór biskupów wydaje się, że informuje o przypadkach pozbawienia kapłaństwa, natomiast nie informuje o zawieszeniu (suspendowaniu), dlatego, że bywa ono często czasowe.