Czy ślub cywilny z muzułmaninem jest grzechem? Podobno w takich mieszanych małżeństwach dziecko muzułmanina jest automatycznie muzułmaninem. Czy wychowywanie dziecka w tej wierze jest grzechem gdy matka jest prawosławna? Czy na niej ciąży grzech? Justyna

Decydując się na małżeństwo z muzułmaninem pozbawiasz się możliwości sprawowania cerkiewnego misterium małżeństwa. Choć małżeństwa mieszane wyznaniowo (pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań chrześcijańskich) są możliwe i tutaj, na Podlasiu zdarzają się dość często, to zawarcie cerkiewnego sakramentu małżeństwa „mieszanego religijnie” (tj, ślub z przedstawicielem religii innej niż chrześcijańska) nie jest możliwe. Muzułmanie oczekują/wymagają by ich dzieci zostały muzułmanami, ale do tego samego, tj. do wychowywania dzieci w swojej wierze/religii zobowiązani są również chrześcijanie. Skoro wychowywaniem dzieci zajmuje się przede wszystkim matka, czy jako chrześcijanka, podejmiesz się wychowywania swojego dziecka zgodnie z zasadami islamu? Spróbuj ‚negocjować’… Jeżeli pozostajesz chrześcijanką, niech ci będzie wolno wychowywać dziecko po chrześcijańsku. Dużo jednak (jeśli nie wszystko) może zależeć od tego, gdzie będziecie mieszkać…Cerkiewne kanony zobowiązują rodziców do niezwłocznego chrztu dziecka i wychowywania go w  chrześcijańskiej wierze rodziców. Jeśli to niemożliwe (tak może być w Twoim przypadku), próbuj (na tyle, na ile to możliwe) pielęgnować swoją wiarę i zapoznać z nią swe dziecko.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, liturgika, rodzina



Uczestniczyłam w zajęciach yogi, zajęcia same w sobie – ćwiczenia świetna sprawa, ale w ich trakcie zorientowałam się, że w końcu sali jest jakiś ołtarzyk z jakoby figurami, zapalone świece, jakieś makatki na ścianach z malunkami hinduskich bożków.. zapaliła mi się pomarańczowa lampka. Na koniec zajęć prowadząca wyskoczyła z mantrą.. niejako modlitwą o dobro i szczęście dla wszelakiego stworzenia, zaczęła coś śpiewać w innym języku, i tu w głowie miałam czerwoną lampkę, jakbym czuła, że uczestniczę w czymś niewłaściwym. Przyznam szczerze, czas tej ich mantry upłynął mi na naszej modlitwie Otcze Nasz. Pytanie. Czy jako osoba prawosławna powinnam uczestniczyć zajęciach yogi w takim kształcie? Yoga jako ćwiczenia jest fajna, ale cała oprawa poza, budzi wątpliwości, czy nie jest sprzeczna z nauką cerkwi, etyką chrześcijańską itd. Lilia

Warto zwracać uwagę na pomarańczowe czy żółte ‚lampki ostrzegawcze’. Dla większości to sygnał, żeby zwolnić i zatrzymać się, ale niektórzy wtedy właśnie przyśpieszają… To zdecydowanie niebezpieczne nie tylko w ruchu drogowym…
Natknąłem się na różne opinie chrześcijan na temat jogi. Jedni zdają się akceptować ją i dopuszczają jedną z jej form (hatha joga), która we współczesnym świecie zachodnim została utożsamiana z zestawem ćwiczeń fizycznych i umysłowych, uprawianych głównie dla zdrowia”. Drudzy nie zgadzają się z możliwością uprawiania jej nawet jako ‚neutralnych’ ćwiczeń. Opisane w pytaniu okoliczności wskazują wyraźnie na połączenie ‚ćwiczeń fizycznych’ z ich religijnym podłożem. Ostrzegają, że nawet bez tych wspomnianych religijnych elementów (ołtarzyk z figurami, zapalone świece, makatki z malunkami hinduskich bożków, mantra), ‚zredukowana’ do ‚zestawu ćwiczeń fizycznych’ joga pozostaje „jednym z sześciu wedyjskich (religijnych) systemów filozofii indyjskiej”. Są też autorytatywne głosy zdecydowanego sprzeciwu wobec zajmowania się jogą. Zainteresowanych odsyłam do tekstu:
Hidden Fire: Orthodox Perspectives on Yoga, https://orthochristian.com/80417.html

Niektórzy zauważają, że mnisi hezychaści w osiągnięciu i podtrzymaniu swego modlitewnego skupienia również pomagają sobie ściśle określoną pozycją ciała, regulacją oddechu i rytmu bicia serca, widzą w tym podobieństwo do ćwiczeń jogi i tym próbują usprawiedliwiać używanie jej przez chrześcijan, ale to niewłaściwe skojarzenia…

Skoro mowa o chrześcijańskim prawosławnym angażowaniu ciała w modlitwę i właśnie rozpoczął się Wielki Post, to trzeba tu wspomnieć o sposobie praktykowanym nie tylko przez mnichów czy mniszki, ale dostępnym dla wszystkich wiernych. To tzw. wielkie pokłony albo pokłony do ziemi. Mają one głębokie teologiczne znaczenie. Pochylając się i kolanami, dłońmi i czołem dotykając podłogi, uznajemy/wskazujemy na stan swego grzesznego upadku; podnosząc się niezwłocznie do postawy wyprostowanej, uznajemy/wskazujemy na zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który zstąpił z nieba na ziemię i do otchłani, aby wyzwolić nas z niewoli grzechu i podnieść z tego stanu upadku. Wielokrotne pokłony są wielce pomocne.

Błogosławionego czasu Wielkiego Postu i owocnego modlitewnego współdziałania ciała i duszy życzę…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, wiara



Chciałabym zapytać czy w cerkwi prawosławnej istnieje Święty który jest patronem małżeństw chcących mieć potomstwo? Jeśli tak to gdzie znajdę modlitwę do tego Świętego? Magdalena

Ogólnie uważa się, że patronem małżeństw jest św. Joachim i Anna, rodzice św. Maryi, która stała się Bożą Rodzicielką. W podobny sposób odnosimy się do św. Zachariasza i Elżbiety, rodziców św. Jana Chrzciciela. Myślę, że modlitwy w intencji, która została opisana w pytaniu jak najbardziej możemy wznosić do tych świętych.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, wiara



Czy można wprowadzić zasadę, że w czasie wszystkich nabożeństw w cerkwiach w Polsce Ewangelie będą czytane w języku polskim? Obecnie wiele nabożeństw jest sprawowanych w całości w jsc, którego-nie oszukujmy się- mnóstwo wiernych w ogóle nie rozumie. Skąd w ogóle taki opór wśród duchowieństwa by nie używać języka funkcjonującego na co dzień? Jaki jest sens by ludzie uczestniczyli w nabożeństwach całkowicie nieświadomie? Uczestniczyłem niedawno w pogrzebie bliskiej mi osoby. Całe nabożeństwo było sprawowane w jsc… nic nie mogłem zrozumieć. Tomasz

Pytanie o język wraca w naszych wypowiedziach bardzo często. Ustalenie języka lub języków w jakich jest czytane Pismo Święte w czasie nabożeństw nie jest kwestą zbyt skomplikowaną. Wystarczy porozmawiać z duchownym lub duchownymi, posłuchać opinii innych wiernych i wspólnie ustalić. Pamiętać należy, że podobnie jak j. polski ma swoich zwolenników, tak samo język cerkiewnosłowiański ma swoich zwolenników. Konfrontacja tych poglądów wywołuje zwykle napięcia. Z moich obserwacji wynika, że starsi duchowni są bardziej przywiązani są do języka tradycyjnego liturgicznego, młodzi duchowni zaś są bardziej otwarci na j. polski. Nie jest to oczywiście reguła.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, tłumaczenia



Czy należy płacić dziesięcinę? Piotr

Przepisy dotyczące oddawania części swoich dochodów są zawarte w księdze Malachiasza. Dotyczą one przekazywania 10 % swego przybytku na rzecz świątyni i kapłanów w Starym Testamencie. W Nowym Testamencie takich wyrażeń i zobowiązań nie spotykamy. Nie ma też przepisów (kanonów) kościelnych, które nakładałyby taki obowiązek. Więc jeśli ktoś chciałby przekazywać część swoich dochodów na cele religijne to jest to zupełnie dobrowolne i indywidualne.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, Pismo Święte (egzegeza)



Czy matką chrzestną dziewczynki na chrzcie w Cerkwi Prawosławnej może być osoba innego wyznania niż prawosławne? Joanna

Jeśli chrzczona jest dziewczynka to w naszych ustaleniach cerkiewnych wymaga się aby matka chrzestna była tego samego wyznania czyli prawosławna. Ojcem chrzestnym (świadkiem) może być osoba innego wyznania. Jeśli jest natomiast chrzczony chłopczyk, to sytuacja wygląda analogicznie: wymaga się aby ojcem chrzestnym był mężczyzna wyznania prawosławnego natomiast matką chrzestną może być osoba innego wyznania.

Zob.: https://www.orthodox.pl/komunikat-kancelarii-sw-soboru-biskupow-10/

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Moja wnuczka ma 8 miesięcy i nie jest ochrzczona. Rodzice dziecka odmawiają chrztu. Chciałabym zapytać czy mogę wpisać wnuczkę do zapiski o zdrowie. Ewa

Jeśli dziecko nie jest ochrzczone nie wpisujemy jego na karteczkę, która jest podawana na Prskomidii (przed Liturgią). Modlić się ogólnie za nie można dodając określenie: ogłaszennogo. Np. „ogłaszennogo Marka” (katechumena Marka). W tym kontekście rozumiemy, że to dziecko jest przygotowywane do chrztu.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika



Przeczytałem zapytanie Ali i naszło mnie pytanie czy Putin był (jest jeszcze) prawosławnym chrześcijaninem patrząc na jego poczynania? Józef

Myślę, że odpowiedzią na to i na temu podobne pytania może być jeden z najstarszych patrystycznych tekstów – Pasterz Hermasa. Wielce wymowna jest opisana w nim wizja wielkiej wieży budowanej przez sześciu młodzieńców na wodzie z jasnych czworokątnych kamieni, przynoszonych na budowę z głębi wody i z lądu. Kamienie wyciągane z głębi wody układane były w ścianie wieży w swojej oryginalnej formie, ich kształt był idealnie dopasowany do innych kamieni, nie było widać żadnych spoin, a wieża wyglądała, jakby była zbudowana z jednego kamienia. Inne kamienie, te przynoszone z lądu, wymagały pewnej „obróbki” i dopasowania do reszty.

Kamienie „które pasują w połączeniach to apostołowie, biskupi, nauczyciele i diakoni, którzy chodzą w świętości Bożej i sprawują władzę biskupią i nauczycielską i diakońską w czystości i świętości, jak przystoi wybranym Bożym, niektórzy z nich już zasnęli, a inni jeszcze żyją. Ponieważ zawsze byli ze sobą zgodni, między nimi jest pokój i słuchają się wzajemnie. Dlatego w budowie wieży spojenia ich przylegają do siebie.”

Kamienie „wydobywane z głębiny i używane w budowie, które pasują do tych, które już są w ścianie wieży to ci, którzy cierpieli z powodu Imienia Pana.”

Kamienie wzięte z suchego lądu, które nie są ociosane, ale jednak używane są do budowy, to ci, którzy „zostali uznani za godnych przez Boga, ponieważ kroczyli prostą drogą Pana i w sposób doskonały przestrzegali jego przykazań.”

Niektórych kamieni nie przyjęto do budowy i odrzucono – to ci, którzy „zgrzeszyli, ale pragną się nawrócić, dlatego nie zostali odrzuceni bardzo daleko od wieży, bo przydadzą się do budowy, gdy się nawrócą”. Ci którzy mają zamiar się nawrócić i się nawrócą, będą umocnieni w wierze, pod warunkiem, że nawrócą się, gdy wieża jest jeszcze w budowie. Gdy „budowa będzie zakończona, zabraknie dla nich miejsca i będą odrzuceni. Jedno im już wtedy pozostanie: leżeć jak najbliżej wieży”.

Niektóre kamienie „zostały rozbite i odrzucone daleko od wieży – to synowie nieprawości. Ich wiara jest tylko obłudą – nie wyrzekli się tego, co złe i nie znajdą zbawienia, nie ma z nich pożytku w budowie z powodu ich niegodziwości. Rozgniewali Pana i zostali pokruszeni na kawałki i odrzuceni daleko od wieży.

Inne liczne pokruszone kamienie, których nie użyto do budowy, to ci, którzy poznali prawdę, ale nie zdołali w niej wytrwać.

Równie liczne kamienie z pęknięciami to ci, którzy zachowują wzajemne urazy i nie ma pośród nich pokoju, sprawiają tylko pozory pokoju – gdy się rozstają, urazy trwają dalej w ich sercach.

Kamienie obtłuczone to ci, którzy uwierzyli i są w znacznej mierze sprawiedliwi, ale pozostała w nich jakaś nieprawość; dlatego są obtłuczone i niedoskonałe.

Białe i okrągłe kamienie, które nie pasowały do budowy to ci, którzy mają wiarę, ale posiadają też bogactwa tego świata. Jak nadejdzie ciężka próba, z powodu bogactwa i swoich własnych spraw zapierają się Pana. Okażą się użyteczni do budowy, gdy ich bogactwo, które wyprowadziło ich dusze na bezdroża, będzie uszczuplone. Dopiero wtedy staną się przydatni dla Boga. Bo jak okrągły kamień trzeba najpierw obciosać i nieco zmniejszyć, aby uczynić go czworokątnym, tak samo ci, którzy posiadają bogactwa tego świata, muszą najpierw to bogactwo stracić, aby mogli stać się przydatni dla Pana Boga.

Kamienie odrzucone daleko od wieży, padające na drogę i staczające się z niej na bezdroża to ci, którzy uwierzyli, ale z powodu chwiejności porzucili drogę prawdy. Myślą, że znajdą lepszą drogę, tracą orientację i błąkają się żałośnie po bezdrożach.

Kamienie, które wpadły w ogień i palą się, to ci, którzy ostatecznie wyparli się Boga żywego, a żądza rozpusty i rozliczne niegodziwości, jakie popełniają, nie dopuszczą, aby nawet myśl o nawróceniu obudziła się w ich sercu.

Kamienie, które są blisko wody, ale nie mogą się stoczyć do wody, to ci, którzy usłyszeli i przyjęli chrzest w Imię Pana, ale zmienili zdanie i wrócili podążając za swymi złymi pożądliwościami…

Por. Pasterz Hermasa, w: Pierwsi świadkowie, przekład Anna Świderkówna, SIW Znak, Kraków 1988, s. 248-307.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, pozostałe



Mam dylemat. Od jakiegoś czasu na każdym nabożeństwie jest Cygan, proszący o jałmużnę. Najpierw był sam, teraz przychodzi z dzieckiem. Mam problem by dać mu pieniądze, bo uważam że dawanie utrwala takie zachowanie. Jakby tego było mało to jeszcze zaczął zabierać ze sobą dziecko. To celowy zabieg by wzbudzić współczucie i wg mnie krzywdzenie dziecka przez pokazywanie takiej drogi życia, zarobkowania. Przyznaję, gniewa mnie ta sytuacja bardzo. Mógłbym dać pieniądze, ale nie potrafię przełamać takiego myślenia bo dając pieniądze pochwalam taką bierną postawę, żebractwo. Ja w tym widzę bardziej jakąś tradycję kulturową, tudzież sposób na dorobienie sobie. Sposób naganny wg mnie. O ile toleruję tego Pana, to już zabieranie ze sobą dziecka na mróz to, mówiąc kolokwialnie, przegięcie. Ale to co ja sobie myślę to jest nieważne. Ważne dla mnie jest jak wg Cerkwi, Boga powinienem w takiej sytuacji postąpić. Piotr

Myślę, że wielu z nas (jeżeli nie wszyscy) miewa podobne dylematy. Zdarzają się okoliczności, które powodują poważne wątpliwości, czy prośba o ‚parę groszy na chleb’ jest zgodna z zamiarem proszącego. Kilka razy zdarzyło mi się odpowiedzieć propozycją, że kupię coś do zjedzenia i pytałem co miałoby to być. Kilka razy usłyszałem o konkretnej potrzebie („wystarczy chleb i coś do chleba…”), a kilka razy reakcja była negatywna (potrzebna była raczej ‚gotówka’). W opisanej sytuacji rozwiązaniem mogłaby by być próba nawiązania kontaktu – rozmowa połączona z zapytaniem o sytuację czy potrzeby proszącego o pomoc. Mogłaby wówczas pojawić się propozycja wykonania jakiejś pracy i wynagrodzenia za jej wykonanie. Organizacje pomocowe preferowaliby dawanie „wędki” zamiast „ryby”, ale nad tym trzeba dłużej popracować (nauczyć posługiwania się ‚wędką’) i tu również zdarzają się niespodzianki. Jedną z nich opisał K. Daukszewicz: pewna pani miała w portmonetce tylko bilon i poradziła proszącemu o wsparcie, abu zapukał do sąsiada – za wykoszenie trawnika na pewno dostanie od niego jakieś konkretne wynagrodzenie. W odpowiedzi usłyszała: „dziękuję, że mnie Pani ostrzegła”…
Znane mi źródła zdają się jednak radzić, aby mimo wszystko udzielać pomocy, odpowiadać na prośby o wsparcie, ale ‚na bieżąco’ przy tym decydować, w jakim miałoby to być wymiarze/skali/postaci…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, moralność i etyka



Czytając Pismo Święte niejednokrotnie spotykam się z tym, że nie rozumiem sensu/kontekstu napisanych słów. Czy istnieją jakieś publikacje napisane po polsku, zawierające zgodne z nauką cerkwii komentarze do Pisma Świętego, którymi można się posiłkować w trakcie czytania Słowa Bożego w celu zrozumienia? Wszystko co znalazłem w internecie pochodzi z publikacji rzymskokatolickich. Arkadiusz

Komentarze Pisma Świętego, współczesnych teologów prawosławnych w j. polskim chyba trudno jest spotkać. Proponuję sięgnięcie do Komentarzy Ojców Kościoła w j. polskim. Takie komentarze są autorytatywne i ciągle aktualne. Najczęściej dostępne są one w wersji książkowej np. komentarze św. Jan Chryzostoma, św. Cyryla Aleksandryjskiego, błogosławionego Teodoreta in. Należy jednak szukać komentarza na konkretną Księgę, która nas interesuje

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, literatura



Strona 11 z 159« Pierwsza...910111213...203040...Ostatnia »