Decydując się na małżeństwo z muzułmaninem pozbawiasz się możliwości sprawowania cerkiewnego misterium małżeństwa. Choć małżeństwa mieszane wyznaniowo (pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań chrześcijańskich) są możliwe i tutaj, na Podlasiu zdarzają się dość często, to zawarcie cerkiewnego sakramentu małżeństwa „mieszanego religijnie” (tj, ślub z przedstawicielem religii innej niż chrześcijańska) nie jest możliwe. Muzułmanie oczekują/wymagają by ich dzieci zostały muzułmanami, ale do tego samego, tj. do wychowywania dzieci w swojej wierze/religii zobowiązani są również chrześcijanie. Skoro wychowywaniem dzieci zajmuje się przede wszystkim matka, czy jako chrześcijanka, podejmiesz się wychowywania swojego dziecka zgodnie z zasadami islamu? Spróbuj ‚negocjować’… Jeżeli pozostajesz chrześcijanką, niech ci będzie wolno wychowywać dziecko po chrześcijańsku. Dużo jednak (jeśli nie wszystko) może zależeć od tego, gdzie będziecie mieszkać…Cerkiewne kanony zobowiązują rodziców do niezwłocznego chrztu dziecka i wychowywania go w chrześcijańskiej wierze rodziców. Jeśli to niemożliwe (tak może być w Twoim przypadku), próbuj (na tyle, na ile to możliwe) pielęgnować swoją wiarę i zapoznać z nią swe dziecko.
Warto zwracać uwagę na pomarańczowe czy żółte ‚lampki ostrzegawcze’. Dla większości to sygnał, żeby zwolnić i zatrzymać się, ale niektórzy wtedy właśnie przyśpieszają… To zdecydowanie niebezpieczne nie tylko w ruchu drogowym…
Natknąłem się na różne opinie chrześcijan na temat jogi. Jedni zdają się akceptować ją i dopuszczają jedną z jej form (hatha joga), która we współczesnym świecie zachodnim została utożsamiana z zestawem ćwiczeń fizycznych i umysłowych, uprawianych głównie dla zdrowia”. Drudzy nie zgadzają się z możliwością uprawiania jej nawet jako ‚neutralnych’ ćwiczeń. Opisane w pytaniu okoliczności wskazują wyraźnie na połączenie ‚ćwiczeń fizycznych’ z ich religijnym podłożem. Ostrzegają, że nawet bez tych wspomnianych religijnych elementów (ołtarzyk z figurami, zapalone świece, makatki z malunkami hinduskich bożków, mantra), ‚zredukowana’ do ‚zestawu ćwiczeń fizycznych’ joga pozostaje „jednym z sześciu wedyjskich (religijnych) systemów filozofii indyjskiej”. Są też autorytatywne głosy zdecydowanego sprzeciwu wobec zajmowania się jogą. Zainteresowanych odsyłam do tekstu:
Hidden Fire: Orthodox Perspectives on Yoga, https://orthochristian.com/80417.html
Niektórzy zauważają, że mnisi hezychaści w osiągnięciu i podtrzymaniu swego modlitewnego skupienia również pomagają sobie ściśle określoną pozycją ciała, regulacją oddechu i rytmu bicia serca, widzą w tym podobieństwo do ćwiczeń jogi i tym próbują usprawiedliwiać używanie jej przez chrześcijan, ale to niewłaściwe skojarzenia…
Skoro mowa o chrześcijańskim prawosławnym angażowaniu ciała w modlitwę i właśnie rozpoczął się Wielki Post, to trzeba tu wspomnieć o sposobie praktykowanym nie tylko przez mnichów czy mniszki, ale dostępnym dla wszystkich wiernych. To tzw. wielkie pokłony albo pokłony do ziemi. Mają one głębokie teologiczne znaczenie. Pochylając się i kolanami, dłońmi i czołem dotykając podłogi, uznajemy/wskazujemy na stan swego grzesznego upadku; podnosząc się niezwłocznie do postawy wyprostowanej, uznajemy/wskazujemy na zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który zstąpił z nieba na ziemię i do otchłani, aby wyzwolić nas z niewoli grzechu i podnieść z tego stanu upadku. Wielokrotne pokłony są wielce pomocne.
Błogosławionego czasu Wielkiego Postu i owocnego modlitewnego współdziałania ciała i duszy życzę…
Ogólnie uważa się, że patronem małżeństw jest św. Joachim i Anna, rodzice św. Maryi, która stała się Bożą Rodzicielką. W podobny sposób odnosimy się do św. Zachariasza i Elżbiety, rodziców św. Jana Chrzciciela. Myślę, że modlitwy w intencji, która została opisana w pytaniu jak najbardziej możemy wznosić do tych świętych.
Pytanie o język wraca w naszych wypowiedziach bardzo często. Ustalenie języka lub języków w jakich jest czytane Pismo Święte w czasie nabożeństw nie jest kwestą zbyt skomplikowaną. Wystarczy porozmawiać z duchownym lub duchownymi, posłuchać opinii innych wiernych i wspólnie ustalić. Pamiętać należy, że podobnie jak j. polski ma swoich zwolenników, tak samo język cerkiewnosłowiański ma swoich zwolenników. Konfrontacja tych poglądów wywołuje zwykle napięcia. Z moich obserwacji wynika, że starsi duchowni są bardziej przywiązani są do języka tradycyjnego liturgicznego, młodzi duchowni zaś są bardziej otwarci na j. polski. Nie jest to oczywiście reguła.
Przepisy dotyczące oddawania części swoich dochodów są zawarte w księdze Malachiasza. Dotyczą one przekazywania 10 % swego przybytku na rzecz świątyni i kapłanów w Starym Testamencie. W Nowym Testamencie takich wyrażeń i zobowiązań nie spotykamy. Nie ma też przepisów (kanonów) kościelnych, które nakładałyby taki obowiązek. Więc jeśli ktoś chciałby przekazywać część swoich dochodów na cele religijne to jest to zupełnie dobrowolne i indywidualne.
Jeśli chrzczona jest dziewczynka to w naszych ustaleniach cerkiewnych wymaga się aby matka chrzestna była tego samego wyznania czyli prawosławna. Ojcem chrzestnym (świadkiem) może być osoba innego wyznania. Jeśli jest natomiast chrzczony chłopczyk, to sytuacja wygląda analogicznie: wymaga się aby ojcem chrzestnym był mężczyzna wyznania prawosławnego natomiast matką chrzestną może być osoba innego wyznania.
Zob.: https://www.orthodox.pl/komunikat-kancelarii-sw-soboru-biskupow-10/
Jeśli dziecko nie jest ochrzczone nie wpisujemy jego na karteczkę, która jest podawana na Prskomidii (przed Liturgią). Modlić się ogólnie za nie można dodając określenie: ogłaszennogo. Np. „ogłaszennogo Marka” (katechumena Marka). W tym kontekście rozumiemy, że to dziecko jest przygotowywane do chrztu.
Myślę, że odpowiedzią na to i na temu podobne pytania może być jeden z najstarszych patrystycznych tekstów – Pasterz Hermasa. Wielce wymowna jest opisana w nim wizja wielkiej wieży budowanej przez sześciu młodzieńców na wodzie z jasnych czworokątnych kamieni, przynoszonych na budowę z głębi wody i z lądu. Kamienie wyciągane z głębi wody układane były w ścianie wieży w swojej oryginalnej formie, ich kształt był idealnie dopasowany do innych kamieni, nie było widać żadnych spoin, a wieża wyglądała, jakby była zbudowana z jednego kamienia. Inne kamienie, te przynoszone z lądu, wymagały pewnej „obróbki” i dopasowania do reszty.
Kamienie „które pasują w połączeniach to apostołowie, biskupi, nauczyciele i diakoni, którzy chodzą w świętości Bożej i sprawują władzę biskupią i nauczycielską i diakońską w czystości i świętości, jak przystoi wybranym Bożym, niektórzy z nich już zasnęli, a inni jeszcze żyją. Ponieważ zawsze byli ze sobą zgodni, między nimi jest pokój i słuchają się wzajemnie. Dlatego w budowie wieży spojenia ich przylegają do siebie.”
Kamienie „wydobywane z głębiny i używane w budowie, które pasują do tych, które już są w ścianie wieży to ci, którzy cierpieli z powodu Imienia Pana.”
Kamienie wzięte z suchego lądu, które nie są ociosane, ale jednak używane są do budowy, to ci, którzy „zostali uznani za godnych przez Boga, ponieważ kroczyli prostą drogą Pana i w sposób doskonały przestrzegali jego przykazań.”
Niektórych kamieni nie przyjęto do budowy i odrzucono – to ci, którzy „zgrzeszyli, ale pragną się nawrócić, dlatego nie zostali odrzuceni bardzo daleko od wieży, bo przydadzą się do budowy, gdy się nawrócą”. Ci którzy mają zamiar się nawrócić i się nawrócą, będą umocnieni w wierze, pod warunkiem, że nawrócą się, gdy wieża jest jeszcze w budowie. Gdy „budowa będzie zakończona, zabraknie dla nich miejsca i będą odrzuceni. Jedno im już wtedy pozostanie: leżeć jak najbliżej wieży”.
Niektóre kamienie „zostały rozbite i odrzucone daleko od wieży – to synowie nieprawości. Ich wiara jest tylko obłudą – nie wyrzekli się tego, co złe i nie znajdą zbawienia, nie ma z nich pożytku w budowie z powodu ich niegodziwości. Rozgniewali Pana i zostali pokruszeni na kawałki i odrzuceni daleko od wieży.
Inne liczne pokruszone kamienie, których nie użyto do budowy, to ci, którzy poznali prawdę, ale nie zdołali w niej wytrwać.
Równie liczne kamienie z pęknięciami to ci, którzy zachowują wzajemne urazy i nie ma pośród nich pokoju, sprawiają tylko pozory pokoju – gdy się rozstają, urazy trwają dalej w ich sercach.
Kamienie obtłuczone to ci, którzy uwierzyli i są w znacznej mierze sprawiedliwi, ale pozostała w nich jakaś nieprawość; dlatego są obtłuczone i niedoskonałe.
Białe i okrągłe kamienie, które nie pasowały do budowy to ci, którzy mają wiarę, ale posiadają też bogactwa tego świata. Jak nadejdzie ciężka próba, z powodu bogactwa i swoich własnych spraw zapierają się Pana. Okażą się użyteczni do budowy, gdy ich bogactwo, które wyprowadziło ich dusze na bezdroża, będzie uszczuplone. Dopiero wtedy staną się przydatni dla Boga. Bo jak okrągły kamień trzeba najpierw obciosać i nieco zmniejszyć, aby uczynić go czworokątnym, tak samo ci, którzy posiadają bogactwa tego świata, muszą najpierw to bogactwo stracić, aby mogli stać się przydatni dla Pana Boga.
Kamienie odrzucone daleko od wieży, padające na drogę i staczające się z niej na bezdroża to ci, którzy uwierzyli, ale z powodu chwiejności porzucili drogę prawdy. Myślą, że znajdą lepszą drogę, tracą orientację i błąkają się żałośnie po bezdrożach.
Kamienie, które wpadły w ogień i palą się, to ci, którzy ostatecznie wyparli się Boga żywego, a żądza rozpusty i rozliczne niegodziwości, jakie popełniają, nie dopuszczą, aby nawet myśl o nawróceniu obudziła się w ich sercu.
Kamienie, które są blisko wody, ale nie mogą się stoczyć do wody, to ci, którzy usłyszeli i przyjęli chrzest w Imię Pana, ale zmienili zdanie i wrócili podążając za swymi złymi pożądliwościami…
Por. Pasterz Hermasa, w: Pierwsi świadkowie, przekład Anna Świderkówna, SIW Znak, Kraków 1988, s. 248-307.
Myślę, że wielu z nas (jeżeli nie wszyscy) miewa podobne dylematy. Zdarzają się okoliczności, które powodują poważne wątpliwości, czy prośba o ‚parę groszy na chleb’ jest zgodna z zamiarem proszącego. Kilka razy zdarzyło mi się odpowiedzieć propozycją, że kupię coś do zjedzenia i pytałem co miałoby to być. Kilka razy usłyszałem o konkretnej potrzebie („wystarczy chleb i coś do chleba…”), a kilka razy reakcja była negatywna (potrzebna była raczej ‚gotówka’). W opisanej sytuacji rozwiązaniem mogłaby by być próba nawiązania kontaktu – rozmowa połączona z zapytaniem o sytuację czy potrzeby proszącego o pomoc. Mogłaby wówczas pojawić się propozycja wykonania jakiejś pracy i wynagrodzenia za jej wykonanie. Organizacje pomocowe preferowaliby dawanie „wędki” zamiast „ryby”, ale nad tym trzeba dłużej popracować (nauczyć posługiwania się ‚wędką’) i tu również zdarzają się niespodzianki. Jedną z nich opisał K. Daukszewicz: pewna pani miała w portmonetce tylko bilon i poradziła proszącemu o wsparcie, abu zapukał do sąsiada – za wykoszenie trawnika na pewno dostanie od niego jakieś konkretne wynagrodzenie. W odpowiedzi usłyszała: „dziękuję, że mnie Pani ostrzegła”…
Znane mi źródła zdają się jednak radzić, aby mimo wszystko udzielać pomocy, odpowiadać na prośby o wsparcie, ale ‚na bieżąco’ przy tym decydować, w jakim miałoby to być wymiarze/skali/postaci…
Komentarze Pisma Świętego, współczesnych teologów prawosławnych w j. polskim chyba trudno jest spotkać. Proponuję sięgnięcie do Komentarzy Ojców Kościoła w j. polskim. Takie komentarze są autorytatywne i ciągle aktualne. Najczęściej dostępne są one w wersji książkowej np. komentarze św. Jan Chryzostoma, św. Cyryla Aleksandryjskiego, błogosławionego Teodoreta in. Należy jednak szukać komentarza na konkretną Księgę, która nas interesuje