Jeśli chodzi o dopuszczalność „niewinnego” obchodzenie Halloween, jak to stwierdził o. Włodzimierz, to czy nie jest to igranie z ogniem? Demony nie znają się na „żartach” i nawet z pozoru błahe i niewinne zabawy mogą dać im władzę nad duszą człowieka. Poza tym Apostoł przestrzega aby „Unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5). Czy lepiej nie powinniśmy uczyć dzieci, aby szczególnie w tym czasie pomodlić się o to, aby Bóg powstrzymał to zło, które się wydarza owej Halloweenowej nocy, a „niewinne zabawy” są tylko swoistą „zasłoną dymną”? Krzysztof

W drugiej części swojej wypowiedzi na temat Halloween pisałem też o ewentualnych zagrożeniach. Zgadzam się z twierdzeniem, że trzeba uważać i przestrzegać dzieci, ale trzeba też dać dzieciom szansę samodzielnie podejmować decyzje, wyciągać wnioski, a nawet uczyć się na własnych błędach. To chyba nieuniknione. Czy nie pamiętacie z dzieciństwa – mama przykazywała: ‚nie pchaj palca między drzwi’ (nie dotykaj tego gorącego garnka na piecu), ale o co właściwie jej chodziło? Sprawdzę… Ostrzeżenia i zakazy ‚niechcący’ pobudzają do ‚sprawdzania’. ‚Zakazany owoc’ kusie bardziej od tego dostępnego. Gdyby te zabawy zdarzały się częściej, byłyby bardziej niepokojące. Raz w roku ‚uspokaja’ nieco, ale czujność na pewno nie zaszkodzi.
Co ważne w tym kontekście – wspomniany Apostoł Paweł w tym samym liście radzi: „Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie” (1
Tes 5,21)…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, życie duchowe