Czy na liturgii w niedziele nie staje się na kolana ? Dlaczego obecnie nie dotyka się czaszą głowy chętnych wiernych, kilka minut po pryczastii ? Dawniej to był powszechny zwyczaj. Obecnie w Warszawie tylko w jednej parafii zachowa się ten zwyczaj. Z paszanaj Hieorhi

CIX,
Kwestię postawy klęczącej w niedzielę na Boskiej Liturgii, i nie tylko, reguluje 20 kanon I Soboru Powszechnego w Nicei (325), a także 90 kanon Soboru Piąto-Szóstego zwanego In Trullo (691-692).
W pierwszym z wymienionych czytamy:
„Ponieważ znajdują się tacy, co w dniu Pańskim i w dniach Zesłania Ducha Świętego zginają kolana, Święty Sobór postanawia, celem zaprowadzenia we wszystkich eparchiach powszechnej zasady, że wszyscy powinni zanosić do Boga modły w pozycji stojącej”. (Kanony Kościoła prawosławnego, tłum. ks. A. Znosko, Wydawnictwo „Bratczyk”, Hajnówka 2000, s. 42).

Wspomniany wyżej kanon 90 Soboru In Trullo zaś stanowi:
„Bogonośni nasi Ojcowie kanonicznie nakazali nam, abyśmy, dla chwały zmartwychwstania Chrystusa, nie klękali w niedzielne dni. Dlatego, aby nie pozostawać w niewiedzy, jak należy to zachowywać, wiernym wyraźnie zalecamy, aby w sobotę, zgodnie z przyjętym zwyczajem, po wieczornym wejściu duchowieństwa do prezbiterium, nikt nie klękał do wieczora dnia niedzielnego, w czasie którego, po wejściu, w moment czytania modlitw przy jaśniejących światłach, znowuż klękamy i w ten sposób zasyłamy modlitwy do Boga. Albowiem noc po sobocie za poprzedniczkę zmartwychwstania Zbawiciela naszego uważając, od tej chwili w duchu śpiewamy pieśń i święto z ciemności w światłość przenosząc, przez całą noc i dzień uroczyście świętujemy zmartwychwstanie” (Kanony Kościoła prawosławnego, tłum. ks. A. Znosko, Wydawnictwo „Bratczyk”, Hajnówka 2000, s. 102-103).
Z powyższych kanonów wynika, że w niedzielę nie powinniśmy klękać, gdyż niedziela jest małą Pachą, czyli nawiązuje do Dnia Zmartwychwstania naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
W kwestii dotykania głów wiernych kielichem (cs. czaszą) po udzieleniu Świętej Eucharystii, a ściślej po słowach „Błogosławiony Bóg nasz, w każdym czasie, teraz i zawsze, i na wieki wieków” (cs. Błahosłwien Boh nasz, wsiehda, nynie i prisno, i wo wieki wiekow) zwyczaj, o którym Pan wspomina rzeczywiście można spotkać w niektórych parafiach. Trudno mi powiedzieć skąd pochodzi. Wydaje się, że jest to rodzaj błogosławieństwa dla wiernych, którzy nie przyjęli Świętych Darów, coś w rodzaju ich „namiastki”. Trudno jednak uzasadnić wykonywanie tej czynności zwłaszcza, że przy całowaniu krzyża na końcu Boskiej Liturgii otrzymują oni tzw. antidor, błogosławioną prosforę, podawaną ręką kapłana, co jest właśnie powszechnym zwyczajem w Cerkwi.
Służebniku, czyli księdze liturgicznej ustalającej porządek nabożeństw, m.in. Boskiej Liturgii, nie ma o tym najmniejszej wzmianki. Adnotacja we wspomnianym Służebniku wyraźnie reguluje porządek udzielania Eucharystii wiernym. Czytamy w nim: „Wszyscy przystępujący do komunii podchodzą pojedynczo, kłaniając się z bojaźnią i pobożnością, mając ręce złożone na piersi, i tak przyjmują Boskie Tajemnice. Kapłan zaś odmówiwszy modlitwy przed komunią, udziela Boskich tajemnic”. I dalej „Po zakończeniu komunii kapłan powraca do prezbiterium i stawia świętości na świętym ołtarzu. Diakon unosi święty diskos nad święty kielich i umieszcza w świętym kielichu pozostałe cząstki”.  I dalej, po dopełnieniu pozostałych czynności, czytamy: „Następnie kapłan bierze święty diskos i stawia na głowie diakona, (…) bierze święty kielich, zwraca się ku drzwiom, patrząc na lud, mówi cicho: Błogosławiony Bóg nasz oraz donośnie: W każdym czasie, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Kapłan odchodzi do żertwiennika i stawia na nim świętości”. Powyższy komentarz nie wspomina o wychodzeniu kapłana z kielichem na soleję (miejsce przed ikonostasem naprzeciw Królewskich Drzwi) i dotykania głów wiernych, lecz jedynie o błogosławieństwie kielichem, w którym znajdują się Boskie Dary wraz z cząstkami za żywych i umarłych. Z powyższego wynika, że praktyka, o której Pan wspomina, stanowi swego rodzaju „inicjatywę własną”, która skądinąd może być określona mianem tzw. odsiebiatiny. Warto także wspomnieć, że dotykając kielichem ze Świętymi Darami głów wiernych łatwo o „wypadek” narażenia Ich na niebezpieczeństwo. Wniosek o powszechności tego zwyczaju jest zatem przesadny, gdyż nie spełnia podstawowego warunku powszechności, czyli przyjęcia przez wszystkich w Kościele i zgodności z Tradycją Kościoła.
Z Panem Bogiem,
ks. Artur

Kategorie: ks. Artur Aleksiejuk, pozostałe, życie duchowe