Rzeczywiście, w naszych publikacjach zarówno tłumaczeniach liturgicznych jak też zamieszczanych np. w formie artykułów w prasie kościelnej najczęściej używaną formą gramatyczną jest „Świętego Ducha” a nie „Ducha Świętego”. Z jednej strony jest to kalka z j. cerkiewnosłowiańskiego i greckiego z drugiej zaś taka forma jest dopuszczalna w j. polskim i stosowana (np. „wielki las” a nie „las wielki”). Różnic dogmatycznych w tym kontekście nie ma jednak nasze wydawnictwa starają się zachowywać tę tradycyjna pisownię.
Pytanie traktuję jako wypowiedź w dyskusji i uważam, że z wyrażonym poglądem należy się zgodzić. Rzeczywiście potrzebujemy wydań dwujęzycznych takich jak np. modlitewnik z przygotowaniem do św. Eucharystii. Myślę, że z biegiem czasu takie publikacje będą powstawać. Proces upowszechniania się j. polskiego w Liturii jest dość nowym do którego przywykamy.
Nie tylko o „topografię” tu chodzi. W naszej Cerkwi o „administracyjnej” przynależności do danej parafii decyduje adres zamieszkania i to dlatego cerkiew „topograficznie” niedaleka staje się naszą cerkwią parafialną. O wiele ważniejsza jest duchowa przynależność do wspólnoty, którą powinni tworzyć członkowie danej parafii, a to już nie działa „z automatu” czy „administracyjnie”. Pomaga w tym wspólna modlitwa i aktywne zaangażowanie w życie wspólnoty. W Europie i w Ameryce (w USA w szczególności) często się zdarza, że prawosławni po drodze do swojej cerkwi mijają nawet kilka innych, bo o parafialnej przynależności nie decyduje bliskość świątyni, a jurysdykcja czy narodowość parafianina. Np. prawosławni Grecy po drodze do swojej cerkwi, gdzie nabożeństwa sprawowane są po grecku, mogą przechodzić czy przejeżdżać obok cerkwi rosyjskiej, arabskiej, rumuńskiej, koptyjskiej czy jeszcze kilku innych, gdzie nabożeństwa sprawowane są w innych językach liturgicznych. W ostatnich dekadach dużo się zmieniło, bo coraz więcej parafii przechodzi na angielski – różnice językowe zanikają, ale ciągle pozostają kwestie kulturowe. Znam też parafie, które, choć należą do określonej jurysdykcji, jednoczą (i przyciągają) wiernych z bardzo wielu i bardzo różnych kultur, narodowości czy grup etnicznych – łączy ich wspólne prawosławne wyznawanie wiary. Uważam, że możesz (i powinieneś) zdecydować gdzie będziesz się modlił. W Białymstoku jest obecnie dziesięć parafii. Powstały przeważnie poprzez wydzielenie części wcześniej istniejącej parafii. Znam ludzi, którzy od dziecka chodzili do jednej cerkwi, a gdy została utworzona nowa parafia i w pobliżu pojawiła się nowa cerkiew, oni dalej jeżdżą do ‘swojej starej cerkwi’. Bywa, że formalności (chrzest dziecka, ślub…) dopełniają w nowej parafii, ale „na co dzień” bywają w innej cerkwi. Znam też ludzi, którzy poprosili o formalną zmianę przynależności parafialnej i choć mieszkają na terytorium jednej z nich, należą do innej. Tak więc możliwości są różne, ale trzeba przy tym pamiętać o potrzebie zaangażowania w budowanie, tworzenie i podtrzymywanie wspólnoty parafialnej, do której się należy. Wierzę, że z czasem dojdzie do tego, że w wielu cerkwiach nabożeństwa będą częściowo albo w całości sprawowane w języku polskim (albo innym, bardziej zrozumiałym). Ale to zależy od nas samych, od członków każdej parafialnej rodziny. Czy w Twojej cerkwi ktokolwiek zgłaszał potrzebę/chęć sprawowanie nabożeństw/a po polsku?
Uważam, że tłumaczenie na język cerkiewnosłowiański jest właściwe i prawidłowe. W j. greckim ten fragment brzmi: „ke sarkofenta ek pnewmatos agiu ke Maias” (i wcielonego od Ducha Świętego i Maryii). Polskie tłumaczenie zawiera pewną interpretację dodając wyrażenie „za sprawą”. W tekście greckim jest po prostu „ek”, co można przetłumaczyć jako „z”, „od”. Odsyłam do „Dokumenty Soborów Powszechnych. Tekst grecki, łaciński, polski”, opracowanie A. Baron, H. Pietras, Kraków 2001, s.68-69.
W poszukiwaniu modlitw odsyłam do strony http://www.liturgia.cerkiew.pl/page.php?id=14 a info o przetłumaczonych i dostępnych już akatystach można znaleźć na stronie wydawnictwa Bratczyk – http://www.bratczyk.pl/akafisty,41.html Owocnych modlitewnych poszukiwań życzę.
Zwykle tytuł błażeniszyj używany jest wobec zwierzchników Cerkwi autokefalicznych. Wobec niektórych Patriarchów używany jest tytuł swiatiejszyj. Zwierzchnicy Cerkwi autonomicznych zwykle używają tytułu wysokopreoswiaszczeniszyj. Wyjątek chyba stanowi zwierzchnik autonomicznej Cerkwi Synaju, wobec którego używany jest tytuł błażeniszyj.
W j. polskim nie jest ustalona jednoznaczna pisownia słowiańskiego określenia Typikon. Dlatego też przy zapisie używa się różnych form. Typikarion i Typik są to synonimy, do których można dołączyć też Typikon. Z jednej strony jest to ustaw cerkiewny, z drugiej księga regulująca zasady i porządek nabożeństw.
Nie ma takiego odgórnego nakazu, który ustalał by język w jakim powinny być głoszone kazania. Zależy to od wielu czynników. Najczęściej jest tak, że w naturalny sposób sama atmosfera w parafii podpowiada w jakim języku powinny być głoszone kazania. Często jest też tak, że starsi duchowni nie nawykli głosić kazań w j. polskim. Młodym z pewnością łatwiej jest mówić po polsku. Najlepiej jest kiedy duchowni razem z wiernymi omówią tę sprawę i wspólnie podejmą decyzję w jakim języku będą głoszone kazania. Swoją drogą dobrą praktyka jest zapoznanie się wcześniej z fragmentem Ewangelii, który będzie czytany w Cerkwi. Ułatwia to zrozumienie kazania, ale również przynosi korzyści duchowe.
Dziękujemy bardzo za informację i przekazujemy ją Piotrowi z Białegostoku, oraz wszystkim tym, którzy chcieliby uczestniczyć w nabożeństwie z czytaniem Kanonu św. Andrzeja z Krety w j. polskim. Najbliższe czytanie całego Kanonu, będzie miało miejsce w naszych cerkwiach 10 kwietnia wieczorem. Przypuszczam, że w parafii Zmartwychwstania Pańskiego na Słonecznym Stoku w Białymstoku, również i tym razem będzie Kanon czytany częściowo w j. polskim.
Podejrzewam, że na Podlasiu nie znajdzie Pan miejsca, gdzie nabożeństwa będą sprawowane w j. polskim. Natomiast jeśli chodzi o Kanon św. Andrzeja z Krety i jego rozumienie, to chciałbym Pana „pocieszyć” i powiedzieć, że dla osób, które znają jakiś język wschodniosłowiański, a nawet są np. Rosjanami i j. rosyjski jest ich językiem ojczystym, to i tak w niewielkim stopniu rozumieją tekst Kanonu, o którym mówimy. Wynika to z trudnego tekstu cerkiewno-słowiańskiego. Dodam jeszcze, że słuchając Kanonu w j. polskim, również jest on bardzo trudny do zrozumienia. Jest to rodzaj duchowej poezji, gdzie występuje wiele postaci ze Starego Testamentu (wiele z tych postaci mało znamy), tekst jest przepełniony alegorią, porównaniami i jest szereg przenośni, wskutek czego trudny jest on do zrozumienia i ogarnięcia. Jeśli na Podlasiu nie ma nabożeństw w j. polskim, to w imieniu ks. Henryka Paprockiego (nie mam do tego prawa, ale myślę, że ks. Henryk na mnie się nie pogniewa), zapraszam do cerkwi św. Grzegorza Peradze na ul. Lelechowskiej w Warszawie, tam jest wszystko w j. polskim. Pociągi jeżdżą raczej regularnie, a taka pielgrzymka z pewnością dostarczy wielu wrażeń.