To raczej niepokojące… Zapytałbym jednak o jakim poście mowa. Jeżeli jest zbyt ‚ścisły’ czy ‚srogi’ albo nadto wydłużony, może warto spróbować nieco go złagodzić. Być może organizm reaguje tak drastycznie na brak jakiegoś ważnego czy niezbędnego akurat składnika diety. Z drugiej strony post to jednak sposób naszych zmagań z demonicznymi pokusami. „W poście powstrzymujemy się od tego, co dobre (mięso, nabiał, rozrywki czy przyjemności), aby podtrzymywać w sobie zdolność do powstrzymywania się od tego, co złe – od grzechu i pokus”. Poważnie traktowany, rzetelny i ‚wielowarstwowy’ post na pewno nie podoba się naszemu wrogowi, ‚władcy tego świata’, temu „lichu co nie śpi” i może różnymi sposobami próbować nas do postu zniechęcić. Post to również część naszych ascetycznych zmagań. Asceza to ćwiczenia, to walka. Mnisi odchodzili na pustynie żeby zmagać się ze swymi słabościami i skutecznie odpierać ataki wroga. „Niepokój, zawirowania wewnętrzne, walka, wychodzenie na wewnętrzną pustynię”, o których piszesz, mogą zatem być również przejawami naszych wewnętrznych zmagań. Warto sprawdzić o co tu chodzi i podjąć stosowne działania. Życzę fizycznej i duchowej siły i wytrwałości, bo jak pisze św. Marek: „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mk 13,13).
1. Czy osoba nieprawosławna (mowa tu o katolickiej osobie) może słuchać nabożeństw w cerkwi czy uczestniczyć w mszy w Cerkwi prawosławnej?
Tak, może słuchać nabożeństw w cerkwi. W Cerkwi nie sprawujemy jednak mszy lecz Boską Liturgię. Uczestniczenie w niej jest możliwe, ale jest ograniczone do obecności, która umożliwia słuchanie modlitewnych śpiewów, obserwację liturgicznych działań a nawet reagowanie na liczne wezwania do modlitwy (Gospodu pomolimsia/do Pana módlmy się). Osoba nieprawosławna nie może jednak uczestniczyć w misterium Eucharystii. Do tego niezbędna jest jedność wiary – różnice dogmatyczne pomiędzy prawosławnym chrześcijaństwem a rzymskim katolicyzmem nie pozwalają na to.
2. Czy katolik może modlić się prawosławnymi modlitwami? (czy to jest grzech)?
Zdecydowanie można i z pewnością nie jest to grzech…
3. Czy wyznawca katolicyzmu może mieć w domu krzyż prawosławny (np. Drewniany na podstawce czy na szyi) oraz ikonę z prawosławną symboliką?
Może.
4. Czy przejście z katolicyzmu na prawosławie jest w jakimś stopniu grzechem i czy ta osoba nadal ma szansę na zbawienie czy skazany jest na zatracenie? (Na razie nie planuje zmiany religii, ale pytam w razie zmiany zdania)
Przejście z rzymskiego katolicyzmu na prawosławie nie jest zmiana religii. To zmiana wyznania. Absolutnie nie rozpatrywałbym tego w kategoriach grzechu i jako powodu do „zatracenia”. Proszę poczytać pytania i odpowiedzi w dziale „konwersja”. Polecam m.in. wypowiedź z 03-10-2020
Droga Magdaleno, Serdecznie Ci współczuję i nade wszystko życzę powrotu do zdrowia. Z tego co napisałaś wnioskuję, że jesteś w trakcie leczenia, więc zanim przejdę do kwestii związanych z umieraniem i śmiercią, chciałbym zachęcić Cię do usilnej wiary i działania w dążeniu do wyzdrowienia. Warto próbować, działać z głęboką wiarą, że dla Boga i z Bogiem wszystko jest możliwe… W związku z Twoimi obawami, że „staniesz przed Bogiem z ‘pustymi rękami’” i pytaniem jak rozumieć liturgiczną prośbę o „dobrą odpowiedź na budzącym bojaźń sądzie” polecam lekturę rozważań metropolity Antoniego Blooma „O sądzie ostatecznym”, które znajdziesz w książce „Rozważania o Bogu i bliźnim”, dostępnej w http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?products_id=4815. Znajdziesz tam wiele innych pomocnych rozważań – również o Bożej sprawiedliwości i Bożym miłosierdziu. Polecam też wykład bp Kallistosa Ware, „Ziarno Kościoła: powszechne powołanie do męczeństwa” w pierwszym tomie Jego dzieł zebranych pt. „Królestwo wnętrza”. Ten tekst podpowiada, jak realizować inne, bardzo często powtarzane liturgiczne wezwanie do oddawania siebie i całego swego życia Bogu – słyszymy to wezwanie w zakończeniu większości ektenii: „Najświętszą, przeczystą, błogosławioną, pełną chwały Władczynię naszą Bogurodzicę i zawsze Dziewicę Maryję ze wszystkimi świętymi wspomniawszy, siebie i innych ludzi, i całe życie nasze Chrystusowi Bogu oddajmy.” Co do pytania o różnicę pomiędzy rajem a królestwem Bożym – myślę, że chodzi tu o rozróżnienie pomiędzy „błogosławionym stanem oczekiwania na zmartwychwstanie”, który w Chrystusowej przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16.19-31) określany jest jako „spoczywanie na łonie Abrahama”, a królestwem Bożym, które nastąpi po powtórnym przyjściu Chrystusa w chwale i po zmartwychwstaniu wszystkich. „Łono Abrahama” bywa utożsamiane z niebem i z rajem – nieco więcej na ten temat https://www.gotquestions.org/Polski/Szeol-Hades-Pieklo.html Co zaś do perspektywy umierania i śmierci polecam następujące, moim zdaniem bardzo wiele wyjaśniające i na swój sposób „uspokajające” teksty: – „Zakończenie życia w pokoju: cielesna śmierć jako doświadczenie uzdrowienia” – to ostatni rozdział książki: bp Kallistos Ware, Misteria uzdrowienia, Lublin 2004. Tego nie na w intrenecie, ale książka jest jeszcze dostępna w sklep.cerkiew.pl – Pójdź radośnie: Misterium śmierci i zmartwychwstania – dostępny na cerkiew.pl i w książce bp Kallistos Ware, Królestwo wnętrza, Lublin 2003. Przydatny może okazać się rozdział „Zgony wielkie i małe”. – metr. Antoni (Bloom), Śmierć i rozłąka, dostępny w archiwum cerkiew.pl i jako broszurka wydana przez parafię św. Jerzego w Białymstoku. Do tego dodałbym jeszcze tekst ‚Prawosławne zaduszki’ ks. Mariusza Synaka, też na cerkiew.pl Zdrowia życzę i owocnej lektury.
Ojcowie Cerkwi mówią o tym, że zwierzęta mają duszę ale inną od człowieka. Dusza człowieka jest nieśmiertelna, natomiast dusza zwierząt jest śmiertelna. W j. słowiańskim mówimy o zwierzętach jako o „oduszowlonnych”. Za zwierzęta nie możemy modlić się w taki sam sposób jak za ludzi, ale w naszych modlitwach dość często występują prośby o to aby Bóg uchronił zwierzęta od różnych nieszczęść.
W podobny sposób tłumaczą zagadnienie prawosławni wskazując, że to Kościół rzymski jest odłamem, z tego względu, że odłączył się od pozostałych czterech wielkich patriarchatów: Konstantynopola, Aleksandrii, Antiochii i Jerozolimy. Taka retoryka nie rozwiązuje jednak sprawy. Ogólnie temat jest dosyć trudnym i potrzebowałby głębszego wytłumaczenia. Sugeruję wejść na stronę Prawosławnego Seminarium Duchownego psd.edu.pl w zakładce „Teksty” jest artykuł ks. Jerzego Tofiluka „Prymat biskupa Rzymu z perspektywy Kościoła prawosławnego”. Odnosząc się do stolicy Piotrowej, to należałoby powiedzieć, że obok Kościoła rzymskiego, stolicą Piotrową jest Jerozolima (gdzie apostoł ten po Zmartwychwstaniu Zbawiciela i Zesłaniu Ducha Świętego rzeczywiście przewodził Kościołowi Jerozolimskiemu) i Antiochia, gdzie Kościół według historyka Euzebiusza z Cezarei (IV w.) został założony przez apostoła Piotra. Ponadto w starożytności uważano również Aleksandrię za stolicę Piotrową, gdyż ten Kościół został założony przez apostoła Marka, ucznia Piotra. W pierwszym Tysiącleciu, kiedy Kościół rzymski był we wspólnocie z pozostałymi patriarchatami w żaden sposób nie sprawował nad nimi władzy jurydycznej. Nie oznacza to, że Kościół w Rzymie nie cieszył się autorytetem. Wręcz przeciwnie nasza tradycja kanoniczna zawsze przydawała pierwsze miejsce temu Kościołowi, ale nie w sensie prawnego zarządzania.
Nie ma formalnego obowiązku spowiedzi i przystąpienia do Eucharystii (Priczastia) przed zawarciem związku małżeńskiego. Postępowanie takie byłoby jednak właściwym i dobrym. Przystępując do spowiedzi i Eucharystii przed sakramentem małżeństwa podkreślamy naszą więź i bliskość z Chrystusem jednocześnie wskazujemy, że nie chodzi nam o piękną ceremonię na ślubie, lecz rzeczywiste błogosławieństwo Boże. Sam sakrament małżeństwa kiedyś był sprawowany z Liturgią. Bardzo widocznym znakiem tego jest wspólne spożywanie wina, podawanego przez duchownego nowożeńcom. Właściwie to spożywanie wina nawiązuje do Eucharystii.
Sugerowałbym, abyś spróbowała spojrzeć na to wszystko z innej, najlepiej z „odwróconej perspektywy”. Koniec świata i jego zapowiedzi w Piśmie Świętym rzeczywiście są niepokojące, ale trzeba też wspomnieć (i pamiętać) o przyczynach końca świata. Chrystus przyjdzie powtórnie w chwale, aby zatriumfowała prawda i Boża miłość, aby świat i ludzie zostali ostatecznie wyzwoleni z niewoli złych mocy i grzechu, w których są pogrążeni. Chrześcijanie pierwszych wieków żyli w nieustannym napiętym oczekiwaniu powtórnego przyjścia Pana, nie mogli się go doczekać, bo oznaczało początek królestwa Bożego, do którego wszyscy jesteśmy powołani, do którego przez całe życie powinniśmy dążyć. Zapewniam Cię, że Bóg na nikim się nie mści – Bóg jest miłością, miłuje nas nawet gdy popełnimy błędy i grzeszymy (jeszcze bardziej niż mama kocha swoje dzieci, mimo że rozrabiają). To z miłości do nas, dla naszego zbawienia, wyzwolenia z niewoli grzech dał się ukrzyżować, umarł na krzyżu, zstąpił do otchłani ciemności i rozświetlił ją blaskiem swej bezgrzeszności, zmartwychwstał i wraz z naszym przemienionym ludzkim ciałem wstąpił na niebiosa i zasiadł na tronie po prawicy Ojca. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że „kobiecości i samej świadomości bycia kobietą” trzeba się wstydzić. Jeżeli jakiś duchowny rzeczywiści tak mówił, to potraktuj to, jako jego prywatną opinię (do której ma prawo, ale nie powinien jej nikomu narzucać!) i do tego błędną. Przyglądam się prawosławiu od dłuższego już czasu i nie zauważyłem „niesprawiedliwości związanych z traktowaniem kobiet w religii”. Nie wiem, jaką religię albo co masz na myśli oprócz opinii katechety, ale przy głębszym zapoznaniu się z nauczaniem Cerkwi to, co niektórym może wydawać się niesprawiedliwością, wygląda zupełnie inaczej (tu też warto stosować „odwróconą perspektywę, o której już wcześniej tutaj pisałem). Ludzie mają bardzo różne „względy na wiarę i duchowość”, nie wszyscy wiedzą to samo i tak samo postępują. Nasza wiara i życie duchowe to procesy – uczymy się przez całe życie, po drodze dowiadujemy się coraz więcej i korygujemy, pogłębiamy swoją wiedzę i wiarę, polepszamy nasze postępowanie, doskonalimy się. Gdy popełniamy błędy (to bolesne
doświadczenie…), też się uczymy. Ale nie tkwijmy w błędach – rosyjska mądrość ludowa zaleca – „Upał, tak wstawaj” („Skoro upadłeś, to wstawaj czym prędzej. Idźmy dalej…” Możesz mieć inne zdanie czy poglądy, ale próbuj sprawdzać, czy na pewno są poprawne…
Współczuję straty dziecka i partnerki. Spróbujmy ustalić fakty. Mężem i żona staje się mężczyzna i kobieta, którzy darzą siebie nawzajem miłością, oddają siebie sobie nawzajem, chcą spędzić ze sobą całe życie tutaj na ziemi aby iść i wejść wspólnie do wieczności, do królestwa Bożego oraz proszą w związku z tym o Boże błogosławieństwo, którego Bóg udziela w misterium małżeństwa. Trzeba tu też koniecznie dodać, że misterium małżeństwa rzeczywiście rozpoczyna się podczas uroczystej cerkiewnej ceremonii zaślubin, ale bynajmniej nie kończy się tuż po jej zakończeniu (po ok. 50 minutach). Misterium małżeństwa to całe małżeńskie życie męża i żony. Z Bożym błogosławieństwem trzeba żyć na co dzień… Opis danej sytuacji wskazuje na wiele ‚braków’, które wyraźnie sugerują, że małżeństwo jednak nie zaistniało. W odpowiedzi na pytanie: „Jaki jest mój ‚status’ przed Bogiem? (kawaler, żonaty, inna opcja?)”, wskazałbym na „inną opcję” tj. „status grzesznika”. Seks zarezerwowany jest dla łoza małżeńskiego i za każdym razem, gdy pojawia się poza tym małżeńskim ‚kontekstem’, postrzegany jest z cerkiewnego punktu widzenia jako grzech nierządu (albo cudzołóstwa). Grzechy z kolei to w naszym pojmowaniu „choroby duszy”, które również wymagają leczenia, ale jedynym lekarzem, który może je wy/leczyć i leczy jest Pan Bóg. Trzeba w związku z tym przystąpić do misterium spowiedzi, które w cerkiewnej terminologii nazywane jest również ‚lecznicą’ (cs. wraczebnica). Duchowny, który jest świadkiem naszej spowiedzi przed Bogiem, powinien podpowiedzieć co należałoby z/robić, żeby „zwalczy/ać” status grzesznika. To może/powinno trochę potrwać…. Życzę powodzenia i wytrwałości. Te bolesne doświadczenia niech się okażą pouczające („uczymy się na błędach”) i skutecznie pomocne (bo „nie ma tego złego, co by na dobre wyjść nie mogło, w razie jeszcze nie wyszło…”)
Mówiąc o cechach Boga z pewnością należy mówić o niezmienności Boga, ale czy w takim wypadku należy Go pozbawiać pewnych cech, które są charakterystyczne dla Twórcy, takie jak: dobroć, miłość, sprawiedliwość, miłosierdzie? W Piśmie Świętym znajdziemy też szereg miejsc gdzie mowa jest o gniewie Bożym, lub o zmiłowaniu Bożym. Najważniejszą cechą Boga jest chyba miłość i to właśnie na miłość wskazałbym jako tę cechę, która w literaturze patrystycznej dominuje i prawosławie przydaje dla tej cechy najwięcej uwagi. Z literatury zaproponowałbym np. książkę Włodzimierz Łosskiego „Teologia mistyczna Kościoła wschodniego”
Maryja, Matka Zbawiciela został zrodzona w taki sam sposób jak każdy inny człowiek. Jej czystość i świętość jest wynikiem Jej duchowego życia i łaski Bożej, która ją oświeciła. Dlatego, Bóg Ją wybrał aby stała się rodzicielką Syna Bożego. Jeśli byśmy przyjęli, że została ona poczęta i zrodzona w inny sposób (niepokalany), wykluczylibyśmy Ją spośród „klasycznego” rodzaju ludzkiego.