Czy małżonkowie lub para mogą zachować swoją wyjątkowa relacje między sobą w niebie? Czy mogą czuć do Siebie romantyczna miłość? Inna niż do innych dusz? Tomasz

Nasze szczególne, małżeńskie relacje będą zachowane/kontynuowane w niebie – w królestwie Bożym – bowiem misterium małżeństwa to droga, która ma nas do tego królestwa wprowadzić. Mam wątpliwości czy tę relację można będzie wówczas opisywać jako „wyjątkową” i do tego jeszcze „romantyczną”, bo wyjątkowa może oznaczać również „zarezerwowana” tylko dla mnie (?) i właśnie „inna niż do innych dusz”. W królestwie Bożym będziemy żyć z Bogiem i w Bogu, który miłuje każdego z nas dokładnie tak samo (podobnie jak świeci na nas słońce lub pada deszcz), ponieważ jest miłością – prawdziwą. pełną, doskonałą, Bożą miłością. Nasze ludzkie relacje miłości, nasza ludzka miłość i osobowość będą zachowane, ale zaistnieją w zupełnie innym kontekście. Porównania do płomyka świecy jako cząstki promieni słońca albo kropelki wody w oceanie zdają się co nieco podpowiadać, ale aby lepiej, dokładniej zrozumieć misterium Bożej miłości polecam lekturę wykładu biskupa Kallistosa Ware – Człowiek jako ikona Trójcy Świętej (http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=491), a szczególnie zawarte w nim pojmowanie Boga jako wzajemnej miłości opracowane przez Ryszarda od św. Wiktora (zm. 1173).
Życzę owocnej lektury i pełnej, doskonałej miłości nie tylko w niebie, ale i na ziemi…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara



Z mężem posiadamy już chcianą i planowaną trójkę dzieci. Więcej dzieci nie chcemy mieć. Jak nauka Cerkwi tłumaczy współżycie między małżonkami, ale nie w celu prokreacyjnym? Należy, jak w KK, korzystać z tzw. kalendarzyka? Uważam, że seks w małżeństwie to ważna kwestia, nie tylko prokreacyjna, ale i utrzymania jedności, uczucia między dwojgiem. Emilia

Zgadzam się z twierdzeniem, że „seks w małżeństwie to ważna kwestia”, a nawet bardzo ważna nie tylko przez wzgląd na potrzebę realizacji zalecenia Boga Stwórcy do kontynuacji dziełą tworzenia – „Rozradzajcie sie i rozmnażajcie się i napełniajcie ziemię…” (Rdz 1,28). Wyraźnie i przekonywująco mówi o tym prawosławny (żonaty?) duchowny o. Michel P. Laroche w swej książce pt. „Mały Kościół. Mistyczna przygoda małżeństwa” (dostępna w: http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?cPath=39_65_192&products_id=1279) Jeden z rozdziałów mówi o życiu intymnym, jako istotnym czynniku budującym relacje w rodzinie.
Gratuluję „chcianej i planowanej trójki dzieci” („Boh trojcu lubit„). Prawosławie dopuszcza możliwości decydowania małżonków o ilości potomstwa i „częstotliwości” narodzin dzieci, ale zaleca też „otwartość” małżonków na niespodziewane/nieplanowane potomstwo. Planujemy ‚po swojemu’, ale nasze ludzkie plany wypadałoby uzgadniać z Bożymi planami (trzeba tu wspomnieć o ‚oikonomia’ – Bożym planie zbawienia) w odniesieniu do każdego z nas i do całego człowieczeństwa. Z jednej strony trzeba rozważnie dobierać metody antykoncepcji (w żadnym wypadku nie mogą to być środki <wczesno>poronne), z drugiej zaś, ewentualne ‚niespodziewane/nieplanowane’ dziecko powinno być powitane z taką samą (jeśli nie większą) radością, jak każde poprzednie…

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina



Jestem katoliczką a mój narzeczony prawosławny. Planujemy ślub w cerkwi, jednak chcielibyśmy żeby ślubu udzielał nam również ksiądz. Czy istnieje możliwość aby na ślubie w cerkwi był batiuszka oraz ksiądz? Monika

Taka forma udzielania sakramentu małżeństwa raczej nie jest praktykowana. Rozumiem emocjonalną stronę sytuacji. Rozwiązaniem w pewien sposób sprawy może być celebracja sakramentu w j. polskim i j. cerkiewnosłowiańskim.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina



Chciałabym poprosić o poradę w jaki najlepszy sposób można pokutować za grzechy, co zrobić? Też za grzechy osób, które znamy, są z naszej rodziny etc. Kasia

Na wstępie trzeba tu co nieco wyjaśnić. Zacznijmy od „pokuty” i „pokutowania”. Przyznam szczerze, że słów tych staram się nie używać, bo kojarzą się z „karą za grzechy” albo „odpłatą”. To zapewne przez to, że w łacińskiej tradycji chrześcijańskiej grzech traktowany jest jako „zaciąganie długu”, który trzeba spłacić i stąd potrzeba „zadośćuczynienia” – „odpokutowania”. W prawosławiu grzech pojmowany jest jako choroba duszy, którą trzeba leczyć „tak samo”, jak leczymy choroby ciała. To dlatego spowiedź nazywamy m.in. lecznicą (cs. wraczebnica), a Eucharystia, komunia święta  to  „lekarstwo i pokarm nieśmiertelności”. Tak więc z grzechami trzeba jak najprędzej przystąpić do spowiedzi. Po jej wysłuchaniu duchowny – spowiednik – może zalecić jakieś działania, które (choć mogą kojarzyć się z „pokutą za grzechy”) w naszym pojmowaniu są raczej „leczniczą terapią”. Po wizycie u lekarza i ustaleniu choroby, też słyszymy zalecenia jakichś działań (apteka, leki, dieta, sanatorium etc.), ale nie podporządkowujemy się im „za karę”, ale w celu rozpoczęcia i/albo kontynuowania niezbędnego leczenia. Jakie działania należy podejmować w obliczu określonych grzechów podpowiadają kanony świętych soborów i świętych ojców, ale z różnych względów nie wszystkie z nich są współcześnie ściśle przestrzegane. Spowiednik powinien zdecydować

Pokuta w naszym pojmowaniu to raczej „pokajanie” – opamiętanie, nawrócenie, skrucha, zmiana sposobu myślenia/postępowania a w szczególności to „głębokie zrozumienie” tego, jakim się stałem przez to, że zgrzeszyłem i tego, jakim powinienem się sta[wa]ć przez to, że zostałem stworzony na obraz i podobieństwo Boga. To złożone działanie obejmujące modlitwę, post i dzielenie się sobą z bliźnimi. Sugeruje lekturę rozdziału zatytułowanego „Prawosławne rozumienie pokajania” w książce biskupa Kalistosa Ware „Królestwo wnętrza”.

Za członków rodziny, którzy zgrzeszyli trzeba się modlić. Dobrze byłoby wspomagać modlitwę i grzeszników wzmożonym postem i „jałmużną” – okazywaniem pomocy potrzebującym. Ale oni sami  też bezwzględnie powinni zacząć od spowiedzi i podporządkowania się zaleceniom duchownego – niezbędnej leczniczej terapii. „Pokutowanie za kogoś” nie jest „spłacaniem” jego „grzesznego długu” – każdy osobiście powinien chcieć/pragnąć przebaczenia/odpuszczenia/uzdrowienia/zbawienia i  usilnie nad tym pracować. Modlitewne wstawiennictwo bliskich z pewnością pomaga/pomoże, ale trzeba wytrwałości.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, życie duchowe



Proszę o pomoc w takiej trudnej sytuacji dla całej mojej najbliższej rodziny, jesteśmy prawosławni ,moja córka straciła synka zaraz po porodzie, w szpitalu został ochrzczony, moja córka jest dobrym człowiekiem nie zrobiła nikomu świadomie krzywdy (chyba że o czymś nie wie – mówi), to było jej pierwsze dziecko dlaczego spotkała ja i nas taką straszna rzecz, ona ciągle powtarza za co i dlaczego, jak dalej żyć, co robić, nie rozumiem, jak jej pomóc, jak to wytłumaczyć, nie wiem, bo sama strasznie to przeżywam, jak z tym poradzić i podnieść, proszę o pomoc. Mama

Głęboko współczuję Wam w tej trudnej, niespodziewanej sytuacji. Trudno to wytłumaczyć, bo zbyt mało wiemy na temat przyczyn zgonu dziecka, a powodów może być wiele. Mogła to być jakaś ukryta choroba dziecka, komplikacje przy porodzie, przedwczesny poród… Badania medyczne wykazały, że w przypadku ukrytych wad/słabej ‘kondycji’ embrionu/płodu, organizm matki ‘samoczynnie’ przerywa zagrożoną ciążę… W większości przypadków (ponad 80%) następuje to w pierwszych dniach ciąży i kobiety w ogóle tego nie zauważają. Zdarzają się poronienia w późniejszych stadiach ciąży, bywa też, że następują tuż przed terminem porodu. Wówczas to wielce bolesne doświadczenie. Przyczyn tych poronień jest wiele, mogą nakładać się i potęgować. Niektóre mogą być zależne od sposobu życia matki (np. uzależnienia, brak ostrożności) na inne nie mamy albo żadnego, albo wystarczającego wpływu (dużo może zależeć od diety i np. od tego, co zawiera wysoko przetwarzana/’konserwowana’ żywność…). W Waszej wypowiedzi wyczuwalny jest domył, że to może być kara za jakieś grzechy. Na pewno tak nie jest!

Bez względu na przyczynę zgonu trzeba się cieszyć, że niemowlę zostało ochrzczone zaraz po porodzie. Z naszej chrześcijańskiej perspektywy to najlepsze, co w tej sytuacji można było zrobić. Chrzest (nawet ten ‘niepełny’) powoduje ‘wszczepienie’ nowego życia (komórki?) w Ciało Chrystusa, którym jest Cerkiew. Choć ciało dziecka obumarło, dusza żyje nadal. Skoro zanim zmarło, nowo ochrzczone niemowlę nie popełniło żadnego grzechu, wierzymy, że jego dusza będzie oczekiwać na zmartwychwstanie i ponowne połączenie ze swym ciałem (i z rodzicami) w błogosławionym stanie, ‘na łonie Abrahama’ (por. ewangeliczna przypowieść o bogaczu i Łazarzu – ŁK 15,19-31). Chrzest w imię Świętej Trójcy Osób powoduje naszą ‘rejestrację’ w niebiańskim Jeruzalem, w królestwie Bożym – ‘miejscu’ naszego stałego zameldowania. Całe nasze życie na ziemi to przebywanie w miejscu/ach ‘tymczasowego zameldowania’. Całe to nasze ‘tymczasowe’ życie zostało na  dane, abyśmy mogli powrócić do miejsca stałego zameldowania – do domu Ojca. Z tej perspektywy powinniśmy się cieszyć, bowiem wierzymy, że to nowo ochrzczone dziecię już tam jest… my zaś ciągle jeszcze jesteśmy daleko od tego najważniejszego celu naszego życia. To właśnie dlatego prawosławne nabożeństwo pogrzebu powinno odbywać się w białych szatach liturgicznych – z jednej (czysto ludzkiej) strony, pogrzeb to doświadczenie wielkiego bólu rozłąki z ukochaną osobą, z drugiej jednak (tej chrześcijańskiej) to radość z powodu przejścia/powrotu duszy zmarłego (cs. usopszago – śpiącego) do wieczności i życia z Bogiem i w Bogu! Polecam lekturę tekstu metropolity Antoniego Blooma – „Śmierć i rozłąka”, dostępny na stronie http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=213

Kategorie: Bóg, literatura, rodzina



Czy będąc w związku z osoba katolicka można chodzić raz w niedziele do kościoła a raz do cerkwi? Mateusz

Jeśli takie rozwiązanie zadawala obie strony, to nie widziałbym przeszkód w praktykowaniu takich ustaleń.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, pozostałe, rodzina



Jestem 3,5 roku po ślubie, ślub odbył się w cerkwi prawosławnej, z katolikiem była wydana dyspensa. Podpisałam w kościele dokumenty o nierozerwalności i mąż też, dziecko synek 1,5 roku chrzest był w kościele mąż mnie prawie przymusił, chociaż w kościele i w cerkwi była przysięga, że chrzest odbędzie się w cerkwi, rozwodzę się z mężem wyzywamy się, bijemy on najprawdopodobniej ma kogoś, jest pracoholikiem, chciałabym uzyskać unieważnienie cerkiewne i przechrzcić dziecko z tym że zostawić chrzestnych brata i szwagierkę – jest wyznania katolickiego. Czy uzyskanie w kościele nieważności również jest mi potrzebne by być czystą duchowo i moc nie żyć w grzechu? Dodam, że od dnia ślubu pojawiły się kłótnie i nie było zrozumienia ani szacunku. Karolina

Nie ma takiego obrzędu jak „przechrzczenie” dziecka. Natomiast nie widziałbym problemu z przejściem (przeprowadzeniem) dziecka do prawosławia jeśli matka tak zdecyduje. Chodziłoby o dokonanie sakramentu bierzmowania (miropomazanija), którego dziecko nie otrzymało w Kościele rzymskokatolickim. Sugerowałbym porozmawiać z proboszczem z Pani parafii na ten temat jak też na temat rodziców chrzestnych. Jeśli małżeństwo zostało zawarte w Cerkwi, to nie widziałbym powodu uzyskiwania jakichkolwiek dokumentów od strony rzymskokatolickiej.

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina



Jestem prawosławna, zaś mój narzeczony jest katolikiem. Planujemy kameralny ślub za granicą. Chcieliśmy wziąć go w Cerkwi, jednak nie jest to możliwe. W grę wchodzi tylko zawarcie sakramentu małżeństwa w Kościele rzymskokatolickim. Moje pytanie brzmi: czy nie zmieniając wiary, a biorąc ślub w Kościele mogłabym później ochrzcić dziecko w Cerkwi? Czy da się złożyć taką deklarację przed ślubem? Edyta

Pierwsza sprawa na którą zwrócę uwagę dotyczy tego, że w przypadku zawarcia ślubu w Kościele rzymskokatolickim nie ma żadnego problemu z ochrzczeniem dziecka w Kościele prawosławnym jeśli jedno z rodziców jest wyznania prawosławnego. Druga rzecz dotyczy deklaracji przed ślubem. Jeśli będziecie zawierać związek małżeński w Kościele rzymskokatolickim to może zaistnieć taka sytuacja, że będzie wymagane od was (od strony prawosławnej) deklaracja o chrzcie dziecka w Kościele rzymskokatolickim jako warunek udzielenia ślubu. Kościół prawosławny w takiej sytuacji nie dysponuje żadnym środkiem sugestii. Jedynie w swoim sumieniu może Pani złożyć taką deklarację o chrzcie dziecka w Cerkwi. Kolejna sprawa dotyczy miejsca zawarcia sakramentu małżeństwa. Oczywiście to wy zdecydujecie gdzie będzie miał on miejsce, natomiast zastanawia mnie to dlaczego jest niemożliwym zawarcie małżeństwa w Cerkwi?

Kategorie: ks. Andrzej Kuźma, liturgika, rodzina



Od urodzenia jestem prawosławny, ale moi rodzice nie są, więc nigdy wcześniej nie chodziłem do cerkwi aż moja Żona (wcześniej katoliczka, teraz już jest prawosławna) nie zabrała mnie z sobą do kościoła. Tuż po tym poszliśmy razem do cerkwi, Ona poczuła tam, że w cerkwi się czuje znacząco lepiej, niż w kościele, więc od tamtych czasów przeważnie staramy się chodzić do cerkwi. Czy to jest grzech, że nie zawsze idziemy akurat do cerkwi, ponieważ czasami z rodzicami idziemy razem do kościoła? Sytuacja jest taka, że rodzice Żony są katolikami, z tego powodu zapraszają nas do kościoła i my się zgadzamy, bo jest to dla naszej rodziny tradycja iść do kościoła gdy się widzimy. Na pewno kiedyś wszyscy razem pójdziemy do cerkwi, ale póki co nie mieliśmy takiej okazji. Moje drugie pytanie to czy to jest grzech, że nie chodzimy co niedzielę do cerkwi? Staramy się, ale nie zawsze nam się to udaje. Ogólnie chodzimy do cerkwi całkiem regularnie, stawimy świeczki, jesteśmy na liturgii (w tym na świątecznych liturgiach), ale nie zawsze jesteśmy w niedzielę. Jesteśmy studentami i mamy dużo pracy, naprawdę mamy potrzebę iść do cerkwi, postawić świeczkę, pomodlić się, udać się na liturgię, uczestniczyć w komunii itd. Anton

Żadnego z tych pytań nie rozpatrywałbym w kategoriach grzechu. W opisanym kontekście to nawet chwalebne, że idziecie na nabożeństwo wszyscy razem. Warto jednak spróbować czym prędzej zaprosić Rodziców do cerkwi. W Białymstoku, Warszawie czy Wrocławiu mogłaby to być również Liturgia po polsku…
Spowodowana ważną przyczyną nieobecność na niedzielnej Liturgii nie jest grzechem, ale pojawia się tu niepokojące pytanie – co uznaję za ważniejsze od niedzielnej Liturgii? Czy może być coś ważniejszego? Bywają ‚nieplanowane’ okoliczności – choroba, służbowa podróż, praca (np. w szpitalu), które nie pozwalają uczestniczyć, bo to nie od nas zależne. Nieobecność na niedzielnej Liturgii, choć może nie być grzechem, może osłabiać naszą zdolność do powstrzymywania się od grzechu. Można by tu posłużyć się porównaniem do ładowania akumulatora – na rozładowanej baterii nie dojadę do celu, nie dokończę rozmowy albo nie wystarczy mi sil, aby dokończyć to, co uznałem za ważniejsze od pójścia do cerkwi…Aby uświadomić potrzebę i wagę regularnego i pełnego (połączonego z przystępowaniem do spowiedzi i komunii) uczestnictwa w Liturgii przypomnę, że w pierwszych  wiekach chrześcijaństwa obowiązywały konony, wedle których chrześcijanin nie przystępujący do komunii dwie (do IV w.) albo trzy (od IV w.) niedziele z rzędu, wykluczał się z cerkiewnej wspólnoty, bo nie uczestniczył w misterium Eucharystii, które jednoczy nas z Chrystusem i z całą Cerkwią, Jego Ciałem, które tworzą wszyscy wierni. Kilka wieków później został ponownie zmodyfikowany i stwierdza: „kto przynajmniej raz w roku…”. Dla uczęszczających w Liturgii rzadko i nieregularnie może to brzmieć „pocieszająco/usprawiedliwiająco” (?), ale gdy  pragniemy dowiedzieć się, jakie jest właściwe czy poprawne postępowanie, powinniśmy sprawdzać jak to było na początku, „u źródeł naszej wiary”…
Polecam lekturę najnowszej publikacji KTP UwB – „Przeżywanie Liturgii. Przewodnik po Boskiej Liturgii” – jest w stanie pomóc zrozumieć Liturgię i przekonać do regularnego (częstszego?) i pełnego uczestnictwa. Jest jeszcze dostępna za pośrednictwem:
https://wydawnictwo.uwb.edu.pl/ksiazka/505-przezywanie-liturgii-przewodnik-po-boskiej-liturgii
albo http://sklep.cerkiew.pl/product_info.php?products_id=5490&osCsid=1b871d3fd0fecc15688b9e37b390b2b5

Kategorie: konwersja, Ks. Włodzimierz Misijuk, rodzina, wiara



Czy ślub cywilny z muzułmaninem jest grzechem? Podobno w takich mieszanych małżeństwach dziecko muzułmanina jest automatycznie muzułmaninem. Czy wychowywanie dziecka w tej wierze jest grzechem gdy matka jest prawosławna? Czy na niej ciąży grzech? Justyna

Decydując się na małżeństwo z muzułmaninem pozbawiasz się możliwości sprawowania cerkiewnego misterium małżeństwa. Choć małżeństwa mieszane wyznaniowo (pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań chrześcijańskich) są możliwe i tutaj, na Podlasiu zdarzają się dość często, to zawarcie cerkiewnego sakramentu małżeństwa „mieszanego religijnie” (tj, ślub z przedstawicielem religii innej niż chrześcijańska) nie jest możliwe. Muzułmanie oczekują/wymagają by ich dzieci zostały muzułmanami, ale do tego samego, tj. do wychowywania dzieci w swojej wierze/religii zobowiązani są również chrześcijanie. Skoro wychowywaniem dzieci zajmuje się przede wszystkim matka, czy jako chrześcijanka, podejmiesz się wychowywania swojego dziecka zgodnie z zasadami islamu? Spróbuj ‚negocjować’… Jeżeli pozostajesz chrześcijanką, niech ci będzie wolno wychowywać dziecko po chrześcijańsku. Dużo jednak (jeśli nie wszystko) może zależeć od tego, gdzie będziecie mieszkać…Cerkiewne kanony zobowiązują rodziców do niezwłocznego chrztu dziecka i wychowywania go w  chrześcijańskiej wierze rodziców. Jeśli to niemożliwe (tak może być w Twoim przypadku), próbuj (na tyle, na ile to możliwe) pielęgnować swoją wiarę i zapoznać z nią swe dziecko.

Kategorie: Ks. Włodzimierz Misijuk, liturgika, rodzina



Strona 2 z 3412345...102030...Ostatnia »