Przystępowanie od Eucharystii (Priczastia) jest aktem naszej wiary i chęcią życia we wspólnocie z Bogiem. W żaden sposób Eucharystia nie jest „przymusem” dla kogokolwiek. Osobiście uważam, że nie powinniśmy ograniczać dzieciom dostępu do tego sakramentu, jednak, jeśli Pani ma obawy można zastosować swój sposób regulowania tej kwestii. Mam wrażenie, że do sprawy Eucharystii w tym okresie podchodzimy czasem zbyt racjonalnie i „po ludzku”. Jest to jednak sprawa Boża i wierzymy, że przyjmujemy prawdziwe Ciało i Krew Zbawiciela. Jeśli jednak ten Boży Dar zaczniemy traktować „po ludzku” to nasza wiara stanie się swego rodzaju rytuałem a nie żywym uczestnictwem w Bożym życiu.
Najczęściej używa się słowa omoforion. Występuje również, ale znacznie rzadziej wyrażenie moforion.
W praktyce parafialnej jest dopuszczalnym i stosowanym skracanie Kanonu św. Andrzeja z Krety, który jest czytany w całości w piątym tygodniu Wielkiego postu. Ogólnie Kanon jest dość długim tekstem liturgicznym i dlatego w niektórych przypadkach opuszcza się część Troparionów. W pierwszym tygodniu Postu, kiedy jego czytanie rozłożone jest na cztery dni, wówczas raczej nie skraca się Kanonu i wszystkie Tropariony są wyczytywane. Nie można jednak czytać Kanonu w sposób nieuważny i niegodny. Podobnie inne teksty liturgiczne zarówno czytane przez duchownego, jak też przez lektora na chórze powinny być czytane z pobożnością i w sposób modlitewny.
Temat ogólnie jest bardzo trudnym. W Prawie Kanonicznym Kościoła rzymskokatolickiego mowa jest o tym, że „święcenia raz ważnie przyjęte nigdy nie tracą ważności. Jednak duchowny traci stan duchowny” (k.290). Dalej czytamy „(…) tym samym zostaje pozbawiony wszelkich urzędów, zadań i wszelkiej władzy delegowania” (k.291). Przywrócenie kapłaństwa pozostaje niemożliwym, chyba, że dokona tego w wyjątkowych przypadkach papież. W kanonach Kościoła prawosławnego dość często spotykamy wyrażenia wskazujące na możliwość pozbawienia kapłaństwa. Np. kanon Apostolski 5 „(…) niech będzie pozbawiony godności kapłańskiej”; inny „(…) całkowitego i ostatecznego pozbawienia swej godności i przeniesienia do stanu laickiego” (Trul. 21). Są też kanony, które za pewne przewinienia nie tylko pozbawiają godności kapłańskiej ale też wykluczają ze wspólnoty kościelnej (Ap. 29). Takie pojęcia jak „ważność święceń i utrata stanu kapłańskiego” w Prawosławiu nie spotykamy. Niemniej jednak dyskusja teologiczna toczy się i nie została rozwiązana. Teolodzy greccy raczej wskazują podobnie jak przyjmuje Kościół rzymskokatolicki, że sakrament kapłaństwa jest niezniszczalnym i porównują go do sakramentu chrztu. W rozumieniu teologów rosyjskich osoba, która jest niegodna i sprzeniewierzyła się posłudze kapłańskiej, może zostać pozbawiona święceń i „wygnana do stanu świeckiego” jak stwierdza kanon. Święcenia kapłańskie są niepowtarzalne i osoba, która została pozbawiona kapłaństwa nie może być ponownie wyświecona. Pozbawienie kapłaństwa w naszym rozumieniu jest ostateczną karą, stosowaną po wykorzystaniu innych środków, jednak jest możliwą. Mniej dotkliwą karą kościelną (i sprawiającą mniejszy problem teologiczny) jest zawieszenie (zapreszczenije) w pełnieniu posługi kapłańskiej, bądź na określony czas bądź też bezterminowo.
Zwykle wskazuje się aby przed Liturgią z rana nic nie jeść i nie pić. Problem stanowi interpretacja długości postu przed Liturgiami tymi, które odbywającymi się w nocy. Na ten temat istnieją różne opinie wskazujące na zachowanie 6-cio lub 8-mio godzinnego postu przed Eucharystią (nie jedzenia i nie picia). Są to raczej indywidualne ustalenia różnych duchownych. Ogólno-kanonicznych norm nie ma. Myślę, że jeśli jest to możliwe należałoby zachować 8-mio godzinny post, jeśli warunki są inne można starać się zachować 6-cio godzinny post. Są to jednak moje rozważania oparte na praktyce cerkiewnej.
W prawosławiu niemożliwym jest zawarcie sakramentu małżeństwa z osobą nie ochrzczoną. Deklaracja wychowania dzieci w wierze prawosławnej jest warunkiem przy zawieraniu małżeństwa z innym chrześcijaninem niż prawosławny, nie dotyczy jednak małżeństw międzyreligijnych. Pojęcie „ślubu jednostronnego” w prawosławnym Prawie Kanonicznym nie występuje i takie związki nie mają miejsca. Zagadnienie małżeństwa osoby prawosławnej z niechrześcijaninem było znacząco dyskutowane w fazie przygotowawczej do Wielkiego Soboru Kościoła Prawosławnego (Sobór odbył się w 2016 r. na Krecie). Problem ten występuje w wielu krajach bliskowschodnich (Patriarchat Aleksandryjski, Antiocheński i in.) Wskazywano wówczas, by osobę prawosławną, która zawarła związek cywilny z niechrześcijaninem traktować jako przebywającą w legalnym związku małżeńskim i nie pozbawiać prawa brania udziału w życiu cerkiewnym. Tzn. Taka osoba (strona prawosławna) może przystępować do Eucharystii, ochrzcić i wychowywać dzieci w Cerkwi prawosławnej.
Równouprawnienie kobiet w Polsce miało miejsce wraz z odzyskaniem niepodległości tj. w 1918 r. Kościoły w tym i prawosławny w okresie międzywojennym pełniły funkcję Urzędu Stanu Cywilnego. Małżeństwa zawierane w Cerkwi wywierały również skutek cywilny. Jednak w dokumentach parafialnych, gdzie są odnotowane badania przedślubne i zawarcie związku małżeńskiego z okresu międzywojennego nie spotkałem aby świadkiem była kobieta. Można przypuszczać, że mężczyźni byli brani za świadków nie tylko do lat 20-tych ubiegłego stulecia, ale znacznie dłużej.
Sobór Biskupów PAKP na swoim posiedzeniu w dniu 30 listopada 1999 r. przyjął skrócony schemat odprawiania nabożeństwa pogrzebowego nad osobą, która targnęła się na swoje życie. Tekst tego nabożeństwa nie został opublikowany lecz zawarty w formie skrótowej w Okólniku, który potem został rozesłany do wszystkich proboszczów parafii naszej Cerkwi. Schemat jest dość podobny do nabożeństwa dotyczącego tego samego zdarzenia, który został przyjęty przez Rosyjską Cerkiew w czerwcu 2011 r.. Nabożeństwo Rosyjskiej Cerkwi dostępne jest tutaj: https://www.pravmir.ru/chin-molitvennago-utesheniya-srodnikov-zhivot-svoj-samovolne-skonchavshago-isceli-serdechnuyu-skorb-nashu/
Tak, określanie duchownego prawosławnego „popem” w naszym odczuciu jest obraźliwe. Trochę do tego już przywykliśmy i właściwie aż tak wielkiej uwagi temu nie przydajemy. Mamy świadomość, że często używanie takiego określenia wynika z niewiedzy, ale mamy też świadomość, że czasem wynika ono ze złośliwości niektórych ludzi.
W żaden sposób ciąża kobiety nie dyskwalifikuje jej z bycia matką chrzestną. Być może w opisanym przypadku chodzi o pewne ludowe podejście starszych osób do tej sprawy?