12-09-2017
Czy zgodzi się Ksiądz, że Cerkiew powinna przejść z języka cerkiewnosłowiańskiego na język polski ponieważ – nie ma co się oszukiwać, to on jest językiem, w którym wszyscy prawosławni z Polski (może poza imigrantami) porozumiewają się na codzień i tylko w tym języku słowo Boże może do nich dotrzeć i być dobrze zrozumianym. Nie oszukujmy się, martwego języka jakim jest współcześnie cerkiewnosłowiański, nikt nie zna, a jak jeszcze dodać złą akustykę w cerkwiach i to, że na służbach w tygodniu Ewangelia jest czytana w ołtarzu, to na prawdę nie jest możliwe przyjąć, zrozumieć i wcielić w życie usłyszane w cerkwi słowo Boże. A o ile Ewangelię wierni jeszcze znają jako tako ,albo mogą od biedy przeczytać wcześniej w domu po polsku , to inne teksty służby (np. stichiry, tropariony, itd.) zmieniają się ze służby na służbę i jak piękne by nie były, uchodzą uwadze wiernych. Kompletnie nie wiadomo o czym one są. W końcu to po to czytane jest słowo Boże i śpiewane są hymny, by ludzie mogli je usłyszeć, ZROZUMIEĆ i rozważać.A nie stać i z powodu totalnej bariery językowej myśleć o sprawach życia codziennego. Liturgia nie jest potrzebna Bogu tylko ludziom! A kiedy kurczowo utrzymywaną barierą językową wyklucza się ludzi z liturgii to przestaje ona być liturgią – liturgia ze swej definicji to dzieło ludu (leiturgia – to ergon tou laou). Przecież Cyryl i Metody wprowadzili jsc do nabożeństw, gdyż był to język ludu, język używany na codzień. Jego obecnego używanie, nie ma więc żadnych sensownych podstaw. Jest jedynie błędnie pielęgnowaną tradycją. Gdyby Cyryl i Metody żyli współcześnie, to biorąc pod uwagę ich działalność w IX wieku wprowadzili jako język nabożeństw język polski.
Panie Piotrze,
Zadając pytanie, sam Pan sobie na nie odpowiada. Nie zgadzam się z Panem w kwestii języka, choć wiele aspektów poruszonych w pytaniu jest prawdą.
Czytaj dalej